New Orleans Pelicans zainaugurowali preseason wraz z meczem przeciwko Miami Heat. Obydwie drużyny mają za sobą ciekawy offseason, który może gruntownie zmienić ich pozycję w nadchodzącym sezonie 2014-15 (na lepsze i na gorsze). Mecz odbył się na neutralnym terenie, w Louisville w hali KFC Yum! Center, dlatego też żadna telewizja nie transmitowała starcia i jedyne czym możemy oceniać mecz są poszczególne filmiki, relacje radiowe i zwyczajne statystyki.
Widać było, że obydwie drużyny będą stopniowo wprowadzać do gry swoich najlepszych zawodników. O ile Dwyane Wade, Chris Bosh czy Luol Deng rozegrali po około 25 minut to Monty Williams dał swoim liderom znacznie mniej obciążenia. Wracającym po Mistrzostwach Świata w Hiszpanii – Omerowi Asikowi i Anthony’emu Davisowi przeznaczył odpowiednio zaledwie 6 i 11 minut.
Niewiele więcej dostali również wracający po ciężkich kontuzjach, Ryan Anderson i Jrue Holiday – 14 i 10 minut. Eric Gordon również spędził na parkiecie jedynie 607 sekund.
Po stronie Miami Heat zabrakło przede wszystkim Chrisa Andersena i Josha McRobertsa, a w szeregach Pelicans zabrakło kontuzjowanego Tyreke’a Evansa i poobijanego Alexisa Ajincę.
Pierwszy mecz przedsezonowy należał więc do rezerwowych – dla ekipy z Luizjany najlepiej punktował debiutujący w zespole Jimmer Fredette, który imponująco zdobył 17 punktów z 9 rzutów (6-9; 3-4 za trzy). Dobrze w sezon wszedł też Austin Rivers – 12 punktów i 6 asyst. Obaj zagrali po 30 minut.
Oprócz tej dwójki 15 „oczek” po trafieniu pięciu trójek zanotował Luke Babbitt, który ma zamiar walczyć nawet o pierwszą piątkę w zespole. Miał również 5 zbiórek i 2 asysty. Bardzo dobrze jest również słyszeć, że na parkiecie dobrze spisywał się Ryan Anderson, dla którego był to pierwszy mecz od stycznia – 12 punktów, trafiając 3-6 zza łuku.
Debiutanci Pelicans – Patric Young zdobył 2 punkty, wywalczył 8 zbiórek i zablokował 1 rzut w 20 minut. Dla fanów z Lousville największą gwiazdą był Russ Smith, który jeszcze kilka miesięcy reprezentował tamtejszą uczelnię – dzisiaj dla Pelikanów zdobył dobre 12 „oczek” w 13 minut.
Anthony Davis we wspomniane zaledwie 11 minut na parkiecie zdążył aż 3-krotnie zablokować rywali z Miami (w tym świetny blok na Boshu) i dołożyć do tego 5 punktów i 4 zbiórki. Dziennikarze z Nowego Orleanu wspomnieli również, że mimo iż widzieli Omera Asika na parkiecie tylko 6 minut to już było widać różnicę w obronie pomalowanego. Turek miał 2 punkty, 3 zbiórki, 1 asystę i 1 fantastyczny blok na D-Wade.
Liderzy Miami Heat wciąż są jeszcze trochę zardzewiali. Luol Deng w 25 minut zaledwie 4 „oczka” (4-7 z gry), D-Wade w 20 minut tylko 6 (2-7!), a Chris Bosh starał na siłę przełamać swoją niemoc (3-13), ale skończyło się na 9 punktach i 6 zbiórkach. Mario Chalmers czuł się jak w NBA Finals i w 21 minut zdobył jedynie 2 punkty.
Najlepiej dla drużyny z ciepłej Florydy zagrał debiutant James Ennis – 17 punktów i 6 zbiórek w 23 minuty. Shabazz Napier, który póki co w NBA zasłynął jedynie z tego, że zablokował LeBrona Jamesa… na twitterze – dostał od trenera jedynie 7 minut i zdobył 5 „oczek”.
Obok Ennisa najlepiej punktowali Norris Cole (10), Shawne Williams (12) oraz Danny Granger (12).
Następne spotkanie New Orleans Pelicans rozegrają w Atlancie, z poniedziałku na wtorek. Miami Heat zagrają natomiast dzień później – z Orlando Magic.