Ten mecz nie był transmitowany przez żadną z telewizji. Na oficjalnej stronie drużyny Pelicans była informacja, że mecz można jedynie „usłyszeć” w lokalnym radiu. Pomiędzy pierwszą a drugą kwartą okazało się jednak, że Dallas Mavericks prowadzą live stream z meczu na swoim Facebooku i można nieco podpatrzeć poczynania podopiecznych Alvina Gentry’ego.
Mecz wyglądał jak rasowe spotkanie przedsezonowe. Szalone ustawienia, jeszcze problemy ze zrozumieniem i wejściem w rytm meczowy. Gentry głównie skupił się na próbie ustawienia optymalnego niskiego składu – stąd w pewnym momencie na parkiecie mieliśmy Fraziera, Hielda, Lance’a, Dante i Jonesa. Tak ultra-small-ballu chyba w Nowym Orleanie jeszcze nie było. Ostatecznie jednak to Pelicans okazali się być lepszą ekipą w pierwszych dniach preseasonu i wygrali z Dallas Mavericks 116 – 112.
Pelicans wyszli na to spotkanie piątką Galloway-Moore-Hill-Davis-Ajinca. Sprawdziło się więc, że Gentry bardzo poważnie myśli o przesunięciu Francuza w miejsce Omera Asika do pierwszego składu. Bardzo dużo rozmyślania będzie również o ustawieniu backcourtu, który jednak dzisiaj całkiem nieźle się spisał.
Najlepszym zawodnikiem okazał się być E’Twaun Moore, który w 23 minuty zapisał na swoim koncie 19 punktów, trafił 3-3 z dystansu. Pokazał, że jest świetną opcją 3&D, ale wciąż nie jestem przekonany do tego, czy to zawodnik do gry na piłce. Znacznie lepiej to wyglądało, gdy mógł grać off-ball, grając obok Fraziera czy Gallowaya. Ten drugi miał też bardzo dobry debiut w nowym zespole – 11 punktów i 4 asysty.
Fantastycznie spisało się jednak trio z ławki – Tim Frazier, Buddy Hield i Terrence Jones.
Frazier (10 punktów, 9 asyst, 6 zbiórek) udowodnił, że to najlepszy rozgrywający w zespole – obok Jrue Holidaya – i jeśli trzeba wziąć na swoje barki ciężar prowadzenia akcji to Gentry może na niego liczyć.
Hield (19 punktów, 6 zbiórek, 3 asysty, 3-6 za trzy) świetnie wykorzystywał podania kolegów, ale i sam starał się kreować dla innych – popisał się nawet fajnym podaniem w pick&rollu do Omera Asika, który dzięki temu zapunktował.
Jones (17 punktów, 5 zbiórek, 3 asysty, 2-3 za trzy) był przez moment najlepszym zawodnikiem na parkiecie. Podczas gdy gra Pelicans stała, on starał się zagrać często nawet indywidualnie i rozruszać ofensywę Pels. Udowodnił jednak, że jeśli jest zdrowy to kawał gracza. Duże umiejętność, świetna kontrola nad piłką i swoim ciałem, jak na wysokiego gracza. Pelicans będą mieli z niego sporo pożytku.
Do słabszych meczów to spotkanie zaliczy Solomon Hill, który w 19 minut nie oddał nawet trafnego rzutu i zakończył mecz bez punktów. Przeszedł przez mecz kompletnie niewidoczny, podobnie jak na otwartym treningu – i powiem szczerze, że zaczyna mnie to niepokoić. Kiepsko zagrał też Ajinca, który w 14 minut na parkiecie był -12, co jest najgorszym wynikiem w Pels.
Anthony Davis zagrał na limicie i spędził na parkiecie tylko 12 minut. Zdążył jednak zapisać na swoim koncie 13 punktów.
Jedynymi zawodnikami, którzy nie weszli na parkiet, a zdrowie im na to pozwalało byli Robert Sacre i Alonzo Gee.
Następne spotkanie przedsezonowe w nocy z wtorku na środę z Indiana Pacers. Starcie odbędzie się w Smoothie King Center, więc jest nadzieja na transmisję.