Q&A: Pelikany po pierwszym miesiącu rozgrywek

14469403_1173336586069381_468071690_nZa nami pierwszy miesiąc zmagań w najlepszej ligi koszykówki na świecie. New Orleans Pelicans po fatalnym starcie 0-8, byli w stanie znaleźć formę i rytm, który pozwolił im stanąć na nogi. Po 17 spotkaniach, Pelikany legitymują się bilansem 6-11, co plasuje ich na (nie)złym, 12. miejscu w Konferencji Zachodniej.

W grze Pelicans możemy znaleźć na ten moment sporo fajnych rzeczy, ale również i takich, które mogą nas niepokoić. Jakie powinno być optymalne ustawienie Pellies, czy Alvin Gentry powinien zostać i co z tym Buddym Hieldem? Sprawdźcie nasze Q&A, w którym udział biorą m.in.: Maciej Łoziak, Mateusz Różycki oraz Dominik Kędzierawski, którego możecie również „przeczytać” na enbiej.pl. 

1. Kto zawiódł, a kto pokazał się z wyjątkowo dobrej strony w szeregach Pelicans?

Dominik Kędzierawski:  Jestem naprawdę zadowolony z gry Tima Fraziera i Terrence’a Jonesa. Frazier utrzymał formę z końcówki sezonu, nawiązał nić porozumienia z nowymi zawodnikami i naprawdę udanie zastąpił Jrue Holidaya. W stosunku do Jonesa mieliśmy prawo mieć duże oczekiwania, zważywszy na „prove-it deal” który podpisał. Lecz jego gra przewyższa, co najmniej moje, oczekiwania.

In minus Alexis Ajinca oraz Solomon Hill. Alex kontynuuje regres za rządów Alvina, wyglądając tylko gorzej i gorzej. W ataku bezproduktywny, w defensywie nic mu się nie chce. Zamiast tworzyć mismatche, jest tylko kulą u nogi. A Hill? Na pewno oczekiwaliśmy więcej od najdroższego transferu tego lata. Ma problemy z wpasowaniem się w filozofię, ale dajmy mu czas. Może przy okazji kontuzji Dante się przebudzi.

Maciej Łoziak: Poza Davisem nie ma zawodnika, który spisywałby się wyjątkowo dobrze. Poza nim zawodziło prawie wszystko – przygotowanie kondycyjne, pudłowanie z czystych pozycji, pewność siebie, komunikacja, zamykanie meczów. Do wyróżniajacych zawodników należą: Omer Asik, który fizycznie wygląda najlepiej od bardzo dawna, świetnie broni i zbiera; T-Jones, który jeszcze pamięta czasy NCAA i gra z Davisem bardzo mu odpowiada; zaskakujący swoimi trójkami Galloway; Moore, który statystyki ma podobne co Gordon, a bierze nieporównywalnie mniej pieniędzy; Frazier pomimo fatalnej postawy w końcówkach. Reszta musi się wziąć w garść.

Mateusz Różycki: Z pewnością mogę stwierdzić, że najbardziej zawiódł mnie Solomon Hill. Od gościa, który za ten sezon ma dostać ponad 11 mln i który spędza na parkiecie średnio 25 minut spodziewałem się o wiele więcej niż tylko 4,9 punktów na mecz. Natomiast z dobrej strony pokazał się według mnie E’Twaun Moore. Tak szczerze to nie kojarzyłem za bardzo tego zawodnika kiedy czytałem, że Pelicans go podpisali. Jak na razie rzuca średnio 12 puntów na mecz i nieraz zdarzało się tak, że po Davisie to on był najlepszym zawodnikiem w meczu.

Rafał Kamieński: Najbardziej zawodzi Solomon Hill, z którym Pelicans w pierwszej piątce nie potrafią wygrać meczu w tym sezonie. Solo dostał ogromne pieniądze w lato i powinien zrewanżować się grą na przyzwoitym poziomie, czego zwyczajnie brakuje. Nie oczekuję od Hilla, że zacznie zdobywać po kilkanaście punktów na mecz i będzie drugą lub nawet trzecią opcją w zespole. Nie – to nie ten typ gracza. Chciałbym jednak wiedzieć, że ten zawodnik jest na boisku, że daje coś od siebie. Póki co, jest po prostu niewidoczny. Poza nim? Alexis Ajinca i Buddy Hield.

Zawodników, którzy wyróżnili się wyjątkowo dobrą grą jest sporo. Przede wszystkim trzeba zacząć od Tima Fraziera, który z zawodnika niewybranego w drafcie, a następnie po prostu starającego się załapać do którejś z drużyn NBA – stał się solidną opcją w pierwszej piątce i jednym z najlepszych zawodników Pelicans. Kolejny graczem jest Terrence Jones, który na minimalnym kontrakcie wygląda jak jeden z najbardziej niedopłaconych gości w lidze – świetnie broni pod koszem, a do tego daje bardzo dużo w ofensywie. Jeden z głównych powodów zwycięskiej serii w ostatnich dniach. Wyróżniłbym również Langstona Gallowaya, który jest w świetnej formie rzutowej oraz E’Twauna Moore’a, który gra na równym i dobrym poziomie w każdym meczu.

2. Jak powinna wyglądać wyjściowa piątka Pellies?

Dominik Kędzierawski: Na chwilę obecną skłoniłbym się ku ustawieniu:

Frazier/Holiday/Moore/Hill/Davis

Niższe ustawienia w ostatnich czasach przynoszą Pels sukcesy. Tak samo jak gra Davisem na centrze. Takie ustawienie zapewnia dobry ruch piłki oraz przyspieszone tempo. Do tego dobrze nadaje się do wywierania presji w defensywie. Identyczny styl mam przyjemność oglądać w wykonaniu Kentucky Wildcats (a warto wspomnieć, iż z tej szkoły mamy AD i TJ) i uważam, że odpowiednio przeniesiony do NBA odniósł by sukces.

Maciej Łoziak: Jeżeli miałbym na dzień dzisiejszy wybrać 5 zawodników do pierwszej piątki – Jrue, Hield, Hill, AD, Asik.

Mateusz Różycki: Teraz gdy Cunningham doznał kontuzji powinniśmy grać raczej niskim składem, czyli wpuszczać Moore’a na pozycję niskiego skrzydłowego. Sądzę, że i tak więcej tam zdziała niż Hill, któremu od czasu do czasu wyjdzie jeden rzut za 3, parę wolnych i to wszystko. Oczywiście taki ruch byłby tylko do czasu aż nie wróci Evans czy Cunningham.

Rafał Kamieński: To jest jeden z głównych problemów Alvina Gentry’ego w tym sezonie. Zmienialiśmy te piątki już wielokrotnie, nawet po zwycięskich meczach. Tego optymalnego ustawienia po prostu nie ma i to chyba najtrafniejsza odpowiedź. Najchętniej widziałbym Davisa na piątce, z Jonesem na czwórce, ale wiem, że wówczas kuleje obrona, a drużyny grające wysoko mogłyby łatwo przejechać się po Pelikanach. Chciałbym również widzieć wreszcie Jrue Holidaya grającego w pierwszej piątce, ale czy warto zmieniać coś, co dobrze funkcjonuje? Bez Holidaya ławka rezerwowych straciłaby na jakości, a gra ofensywna mogłaby po prostu nie istnieć. Trzeba liczyć cały czas na Solomona Hilla i na to, że odbuduje formę, bo powinien być naszą solidną opcją na pozycji niskiego skrzydłowego.

Moja piątka to: Frazier(Holiday)/Moore/Hill/Jones/Davis

Nov 19, 2016; New Orleans, LA, USA; New Orleans Pelicans head coach Alvin Gentry talks to his players in overtime against the Charlotte Hornets at the Smoothie King Center. The Pelicans won in overtime, 121-116. Mandatory Credit: Chuck Cook-USA TODAY Sports

3. Czy Alvin Gentry wciąż jest na gorącym stołku?

Dominik Kędzierawski: Wątpię, aby został zwolniony w trakcie sezonu. Nawet gdyby zespół znowu zaczął przegrywać, tak Gentry by pozostał do samego końca. Ale na chwilę obecną, nie wierzę aby Alvin utrzymał stanowisko po zakończeniu sezonu. Zespołowi brakuje stylu innego niż „podajmy AD”, a to za mało by odnieść sukces. Jedyne co może ocalić mu posadę, to awans do PO, lecz jak historia pokazuje, to i to może nie wystarczyć.

Maciej Łoziak: Wydaje mi się, ze Gentry będzie cały sezon na cenzurowanym. Jego obawa o posadę nie kończy się na 4 wygranych z rzędu. Z drugiej strony trener stale walczący o zachowanie posady na pewno nie będzie stawiał za priorytet, ogrywania pierwszoroczniaków. Wierzę, ze w relacji Demps-Gentry musi mieć miejsce jedna męska rozmowa, bez owijania w bawełnę, aby Gentry mógł pracować na korzyść organizacji.

Mateusz Różycki: Naprawdę ciężko mi to stwierdzić w tym momencie. Kiedy przegrywaliśmy mecz za meczem to tak jak większość chciałem aby zarząd wywalił Gentry’ego i to jak najszybciej. Teraz jednak, kiedy gra już się poprawiła moje zdanie się trochę zmieniło. Próbując odpowiedzieć na pytanie to tak, Gentry jest na gorącym stołku, gdyż jeszcze jedna taka seria porażek jak na początku i z naszym coachem będziemy mogli się pożegnać. Facet musi się niesamowicie pilnować jeśli chce zachować posadę.

Rafał Kamieński: Na pewno zrobiło się trochę chłodniej po ostatniej serii zwycięstw. Wiemy jednak, że w Nowym Orleanie było już naprawdę gorąco. Według kilku raportów od zwolnienia Gentry’ego dzieliła go już prawdopodobnie tylko jedna porażka więcej na starcie sezonu. Drużyna zaczęła jednak po powrocie Jrue Holidaya wyglądać znacznie lepiej i nie wyobrażam sobie teraz sytuacji, w której Dell Demps zwolniłby swojego trenera. Myślę jednak, że bardzo prawdopodobne jest, że Pelicans i Gentry rozstaną się po sezonie, jeśli ten nie zakwalifikuje się do playoffs. Bez względu na kontuzje (Monty Williams, mówi Wam to coś?).

4. Forma Buddy’ego Hielda – poważny kłopot, czy tylko zwyczajne problemy debiutanta?

Dominik Kędzierawski: Zdecydowanie problemy debiutanta. Spójrzmy na innych, którzy mają podobne problemy. Denzel Valentine, Kris Dunn; im też dobra gra w NCAA przychodziła z łatwością, a w NBA mają problemy. Jamal Murray też dopiero teraz odpalił. Nie każdy rookie jest jak Myles Turner czy Joel Embiid, którzy z marszu zaczęli błyszczeć. Losy Hielda bardzo przypominają początki kariery Devina Bookera. Book się rozkręcił dopiero w drugiej połowie sezonu, a co wyczynia teraz sami widzimy. Na niekorzyść Hielda działa także duża konkurencja na obwodzie. Po prostu dajmy mu czas. To silny charakter, który prędzej czy później rozpracuje swoje problemy.

Maciej Łoziak: Brakuje mu pewności siebie, ale to powinno przyjść z czasem. Myślę, że miejsce w pierwszej piątce pokazałoby mu, że trener ma do niego zaufanie, co jednocześnie dobrze przełożyłoby się na jego morale i pewność siebie. Z drugiej strony rotacja na jego pozycji jest dosyć ciasna i inni zwyczajnie grają lepiej.

Mateusz Różycki: Myślę, że to jak gra Buddy Hield to tylko problem debiutanta. Dobrze wiemy jakie statystyki kręcił w NCAA. NBA to nie to samo co liga uniwersytecka, ale Buddy wcale nie przypomina strzelca jakim był kilka miesięcy temu czy nawet w dwóch pierwszych spotkaniach przedsezonowych. Według mnie musi się tylko odblokować, a żeby to zrobił potrzebna jest większa ilość minut. Nawet gdyby to miało jednak nie pomóc, to Hield by się chociaż ogrywał i w końcu przełamał.

Rafał Kamieński: Chcę wierzyć, że to tylko i wyłącznie problemy debiutanta. Buddy Hield ma kłopoty w dostosowaniu się do wymogów NBA – do szybkości gry i twardej obrony. Jest mu znacznie trudniej znaleźć dla siebie pozycję do rzutu, nie radzi sobie w grze na koźle, a nie do końca potrafi też wykorzystywać stawiane dla niego zasłony. Poza tym jednak rzut Buddy’ego wygląda dobrze, ręka jest świetnie ułożona i wydaje się, że największy problem to po prostu głowa. Po kilku niecelnych rzutach zaczyna się zwątpienie i brak pewności siebie, a to właśnie na tym opierała się gra Hielda w NCAA. Buddy musi uwierzyć, że może, a wówczas problemy znikną.

5. Czy Pelikany stać jeszcze na playoffy?

Dominik Kędzierawski: Oczywiście, że tak. Jeden dobry tydzień, góra dwa i jesteśmy równi bilansem z siódmym czy ósmym miejscem. Forma jest zdecydowanie wznosząca, więc ta różnica jeszcze zmaleje. Zespół może być tylko lepszy, a wciąż nie zagrał Tyreke Evans. Byle tylko kontuzje ominęły zespół.

Maciej Łoziak: Tak, ale przed tą drużyną jest jeszcze długa droga.

Mateusz Różycki: Z taką grą jak ostatnio, jak najbardziej stać nas jeszcze na Playoffy. Oczywiście z powodu fatalnego startu nie możemy zacząć znowu seryjnie przegrywać, bo wtedy już raczej nie dogonimy reszty i ciężko będzie wywalczyć nawet 8. miejsce. Jak na razie inne zespoły nie uciekły nam bardzo daleko i wszystko jest możliwe.

Rafał Kamieński: Tak. Strata do miejsca premiowanego awansem jest niewielka. Pelicans są w stanie to odrobić w kilkanaście dni i walczyć o utrzymanie w najlepszej ósemce Zachodu. Kolejny udział w playoffs bardzo przydałby się Anthony’emu Davisowi, który dostałby dowód na to, że w Pelicans jednak da się wygrywać i konkurować z najlepszymi. Pytanie tylko, czy pierwsza runda, prawdopodobne 0-4 od Warriors/Clippers i niższy wybór w drafcie, to dobry kierunek?