New Orleans Pelicans rozpoczęli sezon dramatycznie słabo, aktualnie legitymują się bilansem 4 zwycięstw i 15 porażek, zajmując 14. miejsce w swojej Konferencji Zachodniej. Do miejsca premiowanego awansem do Playoffs tracą 4.5 spotkania, co i tak nie jest najgorszym wynikiem, a to tylko i wyłącznie ze względu na słaby start większości zespołów z Zachodu.
Przed Pelikanami ciężkie decyzje, a co za tym idzie – nasuwają się również trudne pytania, na które wspólnie z Maćkiem oraz naszym dzisiejszym gościem, prywatnie fanem Pelicans – Piotrem Jaworskim (twitter) – postaramy się dziś odpowiedzieć.
1. Jaka jest główna przyczyna tak słabych wyników na starcie?
Maciej Łoziak: Przede wszystkim Pelicans zdobywają za mało punktów, a za dużo tracą. A tak na serio to Pelikany próbują zrobić za dużo. W jednym sezonie zmiana systemu w ofensywie i defensywie to za dużo jak na tak młodą, niedoświadczoną defensywę. Przejście z Monty’ego, gdzie wszystko było narysowane, do człowieka, który wymaga myślenia i czytania gry w każdym aspekcie to jednak za dużo dla tej drużyny.
Rotacja jest zaburzona przez horrendalną ilość kontuzji, w dodatku Gentry nie daje pograć Asikowi i Ajince. Pelicans mieli na celu zostawienie poprzedniego składu, ale przez kontuzje nawet to zbytnio się nie udało. Najlepiej grający zawodnicy nie potrafią rzucać (Ish, Gee), a najlepiej rzucający zawodnicy nie potrafią bronić (Ryno, Gordon) i gdzieś pomiędzy jest Davis, który na zmianę nie potrafi bronić lub nie potrafi rzucać.
Większość porażek to były porażki z powodu braku poświęcenia, walki, chęci wygranej. Wydaje mi się, że w Pelicans problemem może być chemia. Nie wiem Davis miał już wcześniej kontakty z Gee, ale podobno z nim ma najlepszy kontakt poza boiskiem. Nie byłoby to dziwne, gdyby nie fakt, że Gee jest zawodnikiem Pelicans dopiero od kilku miesięcy.
Rafał Kamieński: Będę chyba do bólu nudny, ale muszę na początku powiedzieć, że to kontuzje. Alvin Gentry miał na początku obozu praktycznie zdrowy zespół – wiedział jedynie, że nie będzie mógł korzystać z usług Quincy’ego Pondextera i z ograniczeniami z Jrue Holidaya. Zespół zaczął łapać jego koncepcję, a sam trener poukładał sobie przed startem rotację i różne ustawienia. Nagle na kilka dni przed pierwszym meczem posypali się Tyreke Evans, Norris Cole, Luke Babbitt, Alexis Ajinca i Omer Asik, a z wieloma problemami borykał się też Anthony Davis.
Trener Gentry znalazł się więc w krytycznej sytuacji, a jego grę musieli nakręcać zawodnicy, którzy w zespole znajdowali się kilkanaście godzin – Nate Robinson, Ish Smith czy Toney Douglas. Nic dziwnego, że wyniki na starcie, jak i sama gra była po prostu tragiczna.
Kontuzje nie usprawiedliwiają jednak wyników już po kilku tygodniach od rozpoczęcia sezonu. Do składu wróciła większość wcześniej kontuzjowanych zawodników, ale gra wciąż pozostawia wiele do życzenia. Nie widać tego czym charakteryzowała się drużyna Monty’ego Williamsa – zaangażowaniem i atakiem na każdą piłkę. Obrona to największy problem – Pelikany nie potrafią zatrzymać rywali, a na czole wypisane mają „najgorsza obrona w lidze, zjedz nas”. Przeciwnicy wykorzystują tylko to na co Pelicans im pozwalają.
Inna kwestia to wciąż forma Anthony’ego Davisa. Mimo, że gdy gra, jego cyferki wyglądają bardzo ładnie to to nie jest poziom do jakiego nas przyzwyczaił, a przecież powinien zrobić kolejny krok w swojej karierze. Widać wiele postępów w grze, ale przez wyniki zamknął się, nie jest w ciągłym „attack-mode”, tego po prostu nie widać. Gra na przeciętnej skuteczności i nie potrafi zagrać dobrze na półdystansie, skąd był zabójczy w poprzednim sezonie. Wobec tego spore pretensje mam do Alvina Gentry’ego, który uważam, że wciąż nie znalazł „złotego środka” na to jak wykorzystać tego zawodnika. Davis powinien dostawać więcej prostych szans na zdobycie punktów po pick’n’rollach czy zwykłej próbie na alley-oop. Tego jest trochę mało.
Chciałbym również widzieć więcej w grze Alexisa Ajincę jeśli ten poradzi sobie z faulami, a odchodzić prawdopodobnie od Omera Asika, który kompletnie ogranicza zespół w ofensywie, a i w obronie wygląda jak kebab w cieście z mieszanym sosem. Jest tragiczny.
Piotr Jaworski: Wiemy, że głównymi przyczynami takiego początku są kontuzję, ale aż tak słabego startu się nie spodziewałem. Gra Pelicans wyglądała fatalnie po obu stronach parkietu. Myślę, że zawodnicy nie do końca odnaleźli się w systemie gry Coacha Gentry’ego. W ataku panuję straszny chaos, bardzo mało jest ruchu bez piłki. Duże znaczenie ma również brak pomysłów na skuteczne wykorzystywanie umiejętności ofensywnych Davisa. U Monty’ego wyglądało to lepiej, teraz AD strasznie męczy się w ataku, oddaje dużo trudnych i wymuszonych rzutów. W pierwszych kilku meczach PnP oraz PnR praktycznie nie istniały. Również sami zawodnicy nie zachwycają formą chociażby z końcówki ubiegłego sezonu. Jrue Holiday podczas limitowanych minut nie gra wcale lepiej od Isha Smitha, Omer Asik zabija cały atak Pelicans, a w obronie nie robi takiej różnicy jakiej od niego oczekiwano. Dysponując taką rotacją ciężko sztabowi jest skompletować piątkę, która w obronie i w ataku mogłaby skutecznie walczyć z przeciwnikiem. Kolejne zmiany w S5 nie przynoszą oczekiwanych korzyści. Mam nadzieję, że Gentry ma rację i gdy wróci Evans, Cole i Pondexter gra NOP będzie wyglądała dużo lepiej.
2. Czy dopatrujesz się jakichkolwiek pozytywów w grze Pelikanów?
Maciej: Tak, Davis w końcu zaczął zbierać tak jak powinien. No i Ish Smith gra ostatnio świetnie, ale nie oszukujmy się – ta drużyna jest lepsza w swoim zdrowym składzie, niż z nim.
Rafał: Szczerze mówiąc to nie wiem czy jest coś, o czym mógłbym od razu napisać. Na pewno jest to lepszy system ofensywny, bo mimo, że Pelicans ostro ssą to widać spory postęp. Piłka chodzi o wiele szybciej, a zawodnicy – jeśli o tym pamiętają – biegną do szybkich kontrataków, czego było bardzo mało za kadencji Monty’ego Williamsa.
Cieszę się też z dobrej formy Ryana Andersona i tego jak wrócił mentalnie i fizycznie do NBA. Jestem jego fanem i każda jego trafiona trójka sprawia mi ogromną radość.
Piotr: Ciężko o pozytywy patrząc na bilans Pelikanów, ale z pewnością są nimi postawa Isha Smitha oraz Ryana Andersona. Po pierwszym meczu gdy zobaczyłem w jakiej formie jest Nate Robinson, bałem się że dziura na jedynce będzie nie do załatania przynajmniej do powrotu Evansa. Ish Smith z każdym kolejnym spotkaniem coraz lepiej komunikował się z partnerami z zespołu i bardzo dobrze napędzał atak Pelicans. Coraz lepiej układa się jego współpraca z Davisem i Smith potrafił skutecznie wykorzystywać zasłony od Anthony’ego. Myślę, że Ish może podjąć równorzędna walkę z Norrisem Colem o pozycję rezerwowej dwójki. Drugim pozytywem początku tego słabego sezonu jest Ryno. Jego dyspozycja rzutowa jest rewelacyjna. W znakomity sposób dopracował swój niesamowicie ciężki do obrony fadeaway (17/30 na ten moment). Bardzo często brał grę na swoje barki i seriami punktowymi potrafił utrzymać w grze zespół. Patrząc na dyspozycję Asika Alvin Gentry powinien znaleźć sposoby na ukrycie jego mankamentów gry w obronie i spróbować gry w podstawowej piątce duetem Anderson/Davis.
3. Czy wymieniasz Erica Gordona i Ryana Andersona oraz ich schodzące umowy? Może handlujesz kimś innym?
Maciej: Na chwile obecną nie ma sensu wymieniać kogokolwiek. Obaj zawodnicy nie pokazali jeszcze swojego potencjału w tym systemie. Z werdyktami transferowymi trzeba się wstrzymać do powrotu Tyreke’a. Erica Gordona pewnie żadna drużyna nie będzie chciała, a Ryno pomimo swoich braków w defensywie może być całkiem dobrą opcją ofensywną. Inną sprawą jest to, że Pelicans kiedy mogli to wymieniali swoje wybory w pierwszych rundach i teraz też nie wyobrażam sobie, że Demps zostawi go do końca. Skłaniałbym się już opcji, że prędzej wymieni Pick, niż któregoś z zawodników.
Rafał: Nie. Jeszcze nie. Myślę jednak, że w pewnym momencie do tego dojdzie i Dell Demps klasycznie zrzuci jakąś bombę w okolicach lutego i zobaczymy sporą wymianę. Wydaje mi się, że Omer Asik i Alexis Ajinca to spore pomyłki w te lato i Generalny Menadżer powinien się ich pozbyć. Szkoda byłoby mi Francuza, ale najwidoczniej nie ma dla niego miejsca w systemie Gentry’ego, mimo, że trener mówi odwrotnie. Omera wyrzuciłbym za cokolwiek co ma ręce i nogi, lub w nazwie ma „pick w drafcie”. Jeśli Turek nadal będzie wyglądał, tak jak wygląda, to wszystko będzie lepsze niż jego gigantyczny kontrakt i dziurawe ręce.
Miejsca w zespole wydawać się może, że nie ma również powoli dla Erica Gordona, który zostaje powoli zrzucany na ławkę rezerwowych, na której tego zawodnika nie widzę. Gordon i jego schodzący kontrakt to może być całkiem łakomy kąsek dla drużyny, która chciałaby zaszaleć w nadchodzące lato (pytanie teraz, czy nie jest lepszą opcją pozwolić wygasnąć Gordonowi i za wolne miejsce zrobić samemu zakupy podczas wolnej agentury?). Dell Demps będzie szukał przed trade deadline różnych opcji i myślę, że na kartce przy potencjalnych wyprowadzkach będzie widniało właśnie nazwisko Gordona.
Ryan Anderson natomiast powinien zostać. To Flamethrower, jeden z najlepszych rzucających w lidze i zawodnik, który ma jeszcze sporo przed sobą jeśli będzie dbał o swoje ciało, tak jak to zrobił w tym roku. Ryno to też gracz potrzebny w szatni i Pelicans powinni zaatakować go i podpisać nowy kontrakt.
Inna sprawa – może zarząd (właściciel) powinien zacząć powoli myśleć o zmianie GM-a, który ostatnio nie jest najsilniejszym punktem organizacji? To jednak temat na inną okazję.
Piotr: Ja zostawiłbym Andersona, który dobrze odnajduję się na razie w systemie gry Gentry’ego. Gordona starałbym się wymienić w zimę. W połączeniu z pickiem 2016 roku (pod warunkiem, że nie będziemy tankować) może być całkiem niezłym towarem na rynku. Jeśli do tej paczki udałoby się dodać Asika i wymienić za bardziej mobilnego centra i dobrze rzucającego obrońcę byłaby rewelacja. In Dell we trust:)
4. Tankujesz i myślisz o drafcie czy walczysz o każde zwycięstwo do końca?
Maciej: Pelicans ciągle mogą wrócić do Play-offów w tym sezonie, to jeszcze jest możliwe. Wymaga to jednak przede wszystkim zaangażowania i walki. Jeżeli mają kontynuować grę w stylu dziadków, którzy w swoim życiu się napracowali, to dajmy im od razu L4 na resztę sezonu, aby jeszcze bardziej się nie połamali. Niektórzy zapominają, że Pelicans nie potrzebują Bena Simmonsa czy kogokolwiek z następnego draftu. Najważniejsze dla Pelicans to bycie zdrowym zespołem, który jest zgrany i rozumie system w którym. W dodatku przydałoby się jakieś oświecenie Gentriego, że Davis tylko się męczy na pozycji centra, a i gdy Pelicans dostają po głowie na tablicach to Asik JEST O NIEBO lepszą opcją, niż Anderson (szczególnie, gdy ten drugi rzuca z taką samą skutecznością jak ten pierwszy). Rozumiem, że ktoś tu uwielbia small-ball, ale niech to nie zmienia się w betonowanie rotacji.
Czy drużyna w której jest przyszły MVP tej ligii, która ma zaplecze centrów, zaplecze rozgrywających, 3-and-D SFa, myśli o tankowaniu? Rozumiem, gdyby Davis wypadł na cały sezon, ale w innym wypadku tankowanie nie powinno mieć miejsca w tej rozmowie. Tyreke i Cole mają podobno wrócić w następnym tygodniu, wtedy od składu odsunie się Isha Smitha i Douglasa, więc drużyna ruszy.
Rafał: Atakuję wciąż Playoffs i walczę o każde zwycięstwo aż do przerwy na All-Star Game. Analizuję wówczas szansę na dostanie się do fazy post-sezonowej.
Jeśli Pelicans wciąż będą znajdowali się wówczas pośród drużyn ze sporymi szansami na awans to dokonuję może małych zmian kosmetycznych w zespole i ruszam pełną parą. Wierzę, że ten zespół nie pokazał nam nawet w 60% tego co potrafi.
Jeśli jednak Pelikany przez ten czas wciąż nie będą potrafiły nabrać wiatru w skrzydła i będą znajdować się daleko poza stawką to przeszedłbym do małej przebudowy drużyny. Zaczynam tankować, przy dobrej okazji wymieniam schodzące kontrakty na wysokie picki. Jeśli drużyny nie mają nic ciekawego do zaoferowania to pozwalam wygasnąć kontraktom, przyznaję się do błędów popełnionych wcześniej i atakuję rynek. Nie widzę innej opcji.
Piotr: Opinia na temat już zmieniała się u mnie 2-3 razy na początku sezonu. Patrząc na niektóre spotkania Pelicans wiara w ten zespół w tym sezonie mocno się zachwiała i nadzieję na playoffy umierały. Z drugiej strony biorąc pod uwagę zaskakującą postawę Zachodu strata do ósmego miejsca wynosi tylko 4 mecze. Taka różnica w poprzednim sezonie została zniwelowana w około miesiąc, więc przy powrocie pełnego składu oraz braku kontuzji playoffy są jak najbardziej do osiągnięcia. Tam jednak ciężko będzie trafić na kogoś innego niż Warriors i Spurs, co powoduję, że nasza przygoda skończy się równie szybko co w poprzednim roku. Nawet w przypadku tankowania miejsca 1-2 w drafcie są raczej poza zasięgiem (76ers, Lakers). Wstrzymam się z tą opinią jeszcze kilka spotkań, które zagramy w pełnym składzie. Jeśli nie będzie widać poprawy, nie pozostanie nam chyba nic innego jak walka o pozyskanie wysokiego picku i próba dokończenia sezonu bez żadnych groźnych kontuzji.