Jak wiele może się zmienić w ciągu 12 miesięcy? Idealnym przykładem jest sytuacja Alvina Gentry’ego w Nowym Orleanie, który po poprzednim nieudanym sezonie był na bardzo gorącym krześle. Ba, był na nim już wcześniej. Pelicans postanowili dać jednak swojemu trenerowi jeszcze jedną szansę i była to dobra decyzja. Mimo, że Pellies grali poniżej oczekiwań w pierwszych tygodniach sezonu, to już od stycznia Pelicans byli jedną z najlepszych drużyn w NBA.
Prawdziwy majstersztyk i fantastyczną robotę Alvin Gentry wykonał jednak później. Zaraz po tym, gdy Pelikany zaczęły się rozpędzać – kontuzji Achillesa doznał DeMarcus Cousins, który był centralną postacią ofensywy drużyny. Wraz z jego urazem, Gentry musiał kompletnie przebudować taktykę i sposób gry swoich graczy i dokonał wielkich rzeczy.
Aby w tak krótkim czasie przebudować swoją ekipę i wciąż wejść na jeszcze wyższy poziom – to po prostu kawał dobrze zrobionej pracy. Alvin Gentry z krytykowanego trenera stał się nagle kandydatem na Trenera Roku w NBA.
To jednak nic, Pelicans dostali się do playoffs z 6. miejsca i stali się rewelacją najważniejszej części sezonu – rozgromili Portland Trail Blazers 4-0 i jako pierwsi w NBA dostali się do drugiej rundy playoffs. Pelicans to również jedyna ekipa, która może pochwalić się sweepem w pierwszej rundzie.
Alvin Gentry poprowadził zespół do pierwszej zwycięskiej serii po 10 latach przerwy. Według raportu Adriana Wojnarowskiego, Pelicans nie chcieli zwlekać i jeszcze PRZED czwartym meczem z Blazers poinformowali swojego trenera, że jego opcja w kontrakcie zostaje podjęta i chcą go w swoich szeregach przynajmniej na jeszcze jeden sezon.
Alvin Gentry poprowadzi Pelicans w sezonie 2018-19, a taki ruch klubu to tylko dowód na to, że ta organizacja bardzo się rozwija.
Gratulacje Alvin! Udowodniłeś, że jednak potrafisz i utarłeś nosa swoim krytykom – w tym mnie.
Następny w kolejce powinien być Dell Demps, który transferem Nikoli Miroticia do Pels uratował ten sezon.