Donatas Motiejunas przybył do Nowego Orleanu, aby odbudować swoją formę i zaatakować rynek wolnych agentów w nadchodzące lato. Dziś już wiemy, że Litwin nie założy już koszulki Pelicans i odejdzie z klubu na zasadzie wolnego transferu. Trzeba przyznać, że eksperyment ze ściągnięciem Motiejunasa okazał się sporym niewypałem.
26-latek podpisał bardzo duży kontrakt jako wolny agent z Brooklyn Nets, ale Houston Rockets, którzy mieli do niego prawa na zasadzie zastrzeżonego wolnego agenta pokrzyżowali plany Litwina. Ostatecznie nie doszło nawet do porozumienia między Rockets i Donatasem, a pieniądze przeznaczone na usługi centra zostały na Brooklynie. Wobec tej sprawy toczył się nawet proces, a Motiejunas z drużyną z Houston doszli ostatecznie do porozumienia.
Po zamieszaniu z Houston, Motiejunas został bez klubu i z wątpliwym zdrowiem. Ostatecznie dostał szansę w Nowym Orleanie, gdzie sytuacja na pozycji centra wyglądała bardzo nieciekawie. Początkowo gracz dostawał szansę od Alvina Gentry’ego, ale ostatecznie nie spełnił oczekiwań. Przestał dostawać minuty, z rotacji wygryzł go Alexis Ajinca, a po transferze DeMarcusa Cousinsa, w Nowym Orleanie kompletnie zapomnieli o Litwinie.
I wszystko wskazuje na to, że tak będzie również w lato, gdyż ten zawodnik nie przedłuży kontraktu w Luizjanie i będzie szukał szczęścia w innym mieście.
Motiejunas zagrał w New Orleans Pelicans w 34 spotkaniach. Grał średnio ponad 14 minut na mecz i zapisywał 4.4 punktu, 3 zbiórki i 1 asystę. Rzucał na 41% skuteczności z gry oraz 23% za trzy.