Greg Monroe podjął decyzję co do swojej przyszłości w NBA. Nie będzie ona związana z grą dla zespołu z Nowego Orleanu. Monroe postanowił, że ten sezon dokończy w Boston Celtics i wraz z Celtami postara się namieszać w Konferencji Wschodniej. Tym samym wybrał ewentualny sukces i więcej pieniędzy od szansy na więcej gry w Pelicans. To cios w ekipę Alvina Gentry’ego.
Trener Pelicans chwilę po tym, gdy Greg Monroe został wykupiony z Phoenix Suns telefonował do gracza. Gentry namawiał Grega na wybór Pellies – kusił go minutami oraz szansą na grę w pierwszej piątce. Monroe miał zastąpić DeMarcusa Cousinsa i przejąć część jego obowiązków. Niestety, perspektywa walki w Finałach Konferencji z Bostonem była bardziej kusząca.
Jest to o tyle nieoczekiwane, bowiem jeszcze wczoraj w nocy można było przeczytać w wielu mediach, iż do pełnego porozumienia między Monroe i Pels brakuje rzeczywiście niewiele. W pewnym momencie byli klarownym liderem w tym wyścigu.
Pelicans wobec takiego obrotu spraw wciąż będą starali się wzmocnić pod koszem. Mimo transferu Nikoli Miroticia, wciąż potrzeba gracza, który weźmie ciężkie minuty na pozycji centra i będzie w stanie pomóc Anthony’emu Davisowi.
Bardzo możliwe, że Dell Demps postara się sprowadzić do New Orleans Juliusa Randle, który przypomina sylwetką Monroe. Do jego ściągnięcia będzie potrzebna jednak wymiana i ewentualna strata kolejnych picków.