Pelicans walczą o życie w sezonie 2017-18. Każda porażka zespołu może oznaczać pożegnanie się z playoffs i przedwczesne zakończenie kampanii. Po ważnym zwycięstwie z Grizzlies, Pellies zagrają jeszcze z Suns, Warriors, Clippers i Spurs. Niewykluczone, iż Alvin Gentry będzie musiał radzić sobie już do końca sezonu regularnego bez swojego ważnego zmiennika – Iana Clarka.
W meczu z Memphis, Clark mocno zeskoczył na swoją stopę, w której doszło do małego podkręcenia kostki. Wstępnie diagnoza mówiła, że zawodnik nie będzie musiał odpuścić większego czasu i być może czeka go jedynie krótka przerwa, która nie pozwoli mu zagrać z m.in. słabymi Suns. Okazuje się, że przerwa będzie musiała być nieco dłuższa.
Po wynikach rezonansu, wszystko wskazuje na to, że rozgrywającego czeka od 5 do 10 dni przerwy. Oznacza to, że jeśli Clark będzie potrzebować maksymalnego czasu na wyleczenie, to wróci dopiero – na bardzo wyczekiwane – playoffy, jeśli będzie miał taką okazję.
Dla Pelicans to o tyle duża strata, bowiem Ian Clark był w ostatnim czasie jednym z najlepszych graczy zespołu. Zdarzały się spotkania, gdy wchodząc z ławki dawał drużynie bardzo wiele i ciągnął zespół za sobą. Clark nabrał dużo pewności siebie w tych ostatnich tygodniach sezonu i Pels mogą polegać na nim, a Clark na swoim rzucie, który wrócił do normalności.
Wiele wskazuje na to, że większe minuty będzie musiał rozgrywać Jrue Holiday, ale również i E’Twaun Moore. Można spodziewać się też większej roli ze strony Solomona Hilla i Dariusa Millera. Wciąż nieznana jest przyszłość Larry’ego Drew II, któremu zakończył się drugi kontrakt 10-dniowy i Pelicans muszą podjąć decyzję – czy zaproponować mu kontrakt do końca sezonu, czy odpuścić tego zawodnika. Wobec kontuzji Clarka, najlepszym rozwiązaniem wydaje się oferta kontraktu, bowiem Drew to gracz, który poznał już system i będzie w stanie dać kilka jakościowych minut.
Ian Clark notuje w tym sezonie 7.3 punktów w 20 minut na parkiecie. Zagrał w 72 spotkaniach.