Rudy wygrywa mecz dla Grizzlies

New Orleans Hornets odnieśli dzisiejszej nocy drugą porażkę z rzędu. Tym razem bez niespodzianki przegrali z najlepszą ekipą Konferencji Zachodniej – Memphis Grizzlies 96 – 89. „Szerszenie” umocniły się tym samym na ostatnim miejscu na Zachodzie (5-13) po tym jak Sacramento Kings wygrali już swoje drugie spotkanie z rzędu (6-12). 

Drużynę z Miasta Elvisa do zwycięstwa poprowadził ich zdecydowany lider – Rudy Gay. Od samego początku on i jego koledzy wykorzystywali słabą „ochronę piłki” Hornets co prowadziło do łatwego przechwytu i szybkich punktów. Pierwszą kwartę „Niedźwiadki” wygrały 22 – 17, a byłoby o wiele gorzej gdyby nie dobra postawa w tej części gry podopiecznych Monty’ego Williamsa zza łuku.

W drugiej kwarcie Hornets konsekwentnie dążyli do tego co robili w poprzednich meczach – pozwól swoim rywalom oddawać rzuty z czystej pozycji „za trzy”. Memphis Grizzlies nie mogli odmówić i w zaledwie kilka minut trafili pięć „trójek” co wyprowadziło ich na 10-punktowe prowadzenie. 51-39 po pierwszej połowie i Grizzlies nie mogli już tego przepuścić.

Rudy Gay trzymał korzystny wynik dla Grizzlies w trzeciej kwarcie, a po stronie drużyny z Luizjany wciąż walczyli Xavier Henry, Greivis Vasquez i Roger Mason i Austin Rivers którzy trafili po „trójce”. Hornets wygrali trzecią kwartę 7-punktami i na czwartą kwartę wychodzili już tylko z 5 punktami przewagi.

W czwartej odsłonie Quincy Pondexter szybko pogrzebał małą nadzieję na zwycięstwo „Szerszeni”. Były zawodnik Hornets rozegrał chyba swój najlepszy mecz w sezonie i trafił kolejne dwie trójki. Swoje dołożyli również oczywiście Z-Bo, Rudy Gay i Marc Gasol. Natomiast po stronie Hornets szalał Austin Rivers (serio) i Jason Smith, który rozegrał swój najlepszy mecz w sezonie notując kilka znakomitych wsadów – wreszcie zobaczyliśmy Jasona sprzed sezonu, bowiem w 12/13 zupełnie mu póki co nie idzie i nie potrafi się wstrzelić. New Orleans Hornets przegrali 96 – 89 z Memphis Grizzlies.

Dobrą zmianę w pierwszej piątce zrobił Xavier Henry, który zastąpił Al-Farouq Aminu – swoją drogą Nigeryjczyk nie wszedł na parkiet nawet na sekundę (kara za słabą postawę?). Xavier swojej byłej drużynie zaaplikował 12 punktów (4-6 z gry, 1-1 za trzy) i zebrał 3 piłki. Inny były gracz Grizzlies – Greivis Vasquez miał 8 asyst i tylko 4 punkty, widać tutaj było znakomitą(!) obronę Mike’a Conleya.

„Szerszenie” miały dzisiaj trzech najlepszych strzelców z liczbą 15 „oczek”. Ryan Anderson (5-13) oprócz 15 punktów zebrał jednak jedynie 2 piłki i ten mecz powinien jak najszybciej zapomnieć i wrócić do swojej formy z meczu z Suns. 15 „oczek” miał również Brian Roberts (+4 asysty, 3 zbiórki i 6-10 z gry) oraz Austin Rivers (+3 zbiórki, 2 asysty i 7-13 z gry). Natomiast tylko jednego punkty zabrakło Jasonowi Smithowi do liczby 15. Miał również 5 zbiórek i 5 bloków, a to wszystko dodatkowo na 50% (7-14) skuteczności z gry.

Po stronie Grizzlies – Rudy Gay miał 28 punktów (wyrównane season-high), 8 zbiórek, 5 asyst i 2 bloki. Zach Randolph zakończył mecz z 15 punktami i 7 zbiórkami, a Marc Gasol z 13 punktami i 9 zbiórkami. Mike Conley 7 punktów, 9 asyst i 5 przechwytów, a wspólnie z Tonym Allen tych „kradzieży” uzbierali aż 8.

Następne spotkanie już dzisiaj w back-to-back z Mistrzami NBA – Miami Heat.