Świat według Gordona

Niemarszczące się czoło, dziwny jumpshot i wątpliwa lojalność to jedne z najpopularniejszych opisów Erica Gordona. Zawodnika, który jest znany głównie ze swoich częstych kontuzji i że jest jedynym na świecie człowiekiem, którego serce nie ma miejsca razem z ciałem. Z każdym dniem te opinie są co raz częściej wykreślane z świadomości przeciętnego fana New Orleans Hornets. Historia Gordona, nie  jest jakoś specjalnie ważna dla przeciętnego kibica „w kapciach”, jednak dla Szerszenia jest niczym sprawa życia lub śmierci.

Było wiele pogłos na temat jego zdrowia. Wiele osób wątpiło w to, że jest on wart takich pieniędzy, jakie miał dostać nawet podczas negocjacji w trakcie poprzedniego sezonu z Hornets. Nie zgodził się na warunki umowy, chcąc ubiegać się o wyższe płace po zakończeniu sezonu. Dostał więcej w Suns, jednak Hornets z racji tego, że mieli do niego prawa, wyrównali ofertę i Eric został zmuszony do gry w Nowym Orleanie. Della Dempsa nie zraziła nawet wypowiedź samego zawodnika po podpisaniu kontraktu z Phoenix, która brzmiała mniej więcej tak: „Moje serce jest w Phoenix”.

Później długo nic, treningi z Team USA, nawrót kontuzji i bliżej niezidentyfikowana data powrotu do zdrowia, a tym bardziej na parkiet. Gdy już poznaliśmy mniej więcej czas powrotu Gordona na parkiet, pojawiało się co raz więcej plotek. Słyszeliśmy o tym jak ciężko pracuje nad powrotem, a on sam wyraził chęć i motywację by zagrać swój pierwszy mecz jeszcze przed końcem roku.

Po debiucie przeciwko Bobcats, powiedział, że jest teraz zawodnikiem Hornets przez 4 lata i zrobi wszystko, aby ta drużyna odnosiła sukcesy. Więc to mniej więcej oznacza, że nie zamierza domagać się wymiany do innej drużyny. My też nie powinniśmy wymagać, aby go wymieniono do innej ekipy, ale dlaczego?

Gordon jest nowym liderem Hornets, nieważne jak dobrze gra reszta zespołu. Od momentu powrotu Gordona na parkiet Szerszenie wygrali więcej meczów, niż przed jego powrotem. Zanotowali swoją pierwszą serie 3 wygranych w tym sezonie, a dzisiaj przeciwko Warriors (19.01) planują zrobić to po raz drugi.

Statystyki mówią same za siebie, choć nie samymi statystykami fan Erica Gordona powinien się żywić, czy jakikolwiek kibic kogokolwiek. Numerki w odpowiednich rubrykach nie mówią tego jak wpływa EJ na swoją drużynę. Dotychczas rzuca z skutecznością 37% z gry, 20% za 3 i 80% z linii rzutów wolnych. Nie wyglądają one najlepiej, niczym żywca wyjęte z początku sezonu w wykonaniu Austina Riversa.

Przede wszystkim pierwszą rzeczą, która powoduje, że Hornets grają lepiej do mentalność zwycięscy. Jest to dla mnie dziwne zjawisko, być może po prostu ubrałem to w złe słowa. Jednak mecz z Celtics pokazał, że Szerszenie potrafią wygrywać nawet w back-to-backu, po ciężkim meczu z Sixers, który ledwo udało się „zamknąć”. I to wygrywać przeciwko drużynom, które są na fali i wygrywają po 6 meczów z rzędu. Wcześniej może być przykładem mecz z Spurs, których wykończył Gordon zdobywając 8 punktów z rzędu w czwartej kwarcie.

Przeglądając ostatnio forum HornetsReports zauważyłem temat traktujący o pomyśle wymiany Gordona za Paula George’a. Zdziwiło mnie to po tym jak Gordon w końcu wrócił i wygrał nam mecz z Dallas. Więc może problem tkwi tutaj w kibicach? Chyba jeszcze w każdym z nas siedzi, chociaż ułamek żalu do EJ, za zdanie, w którym padły słowa „serce” i „Phoenix”.

Osobiście jestem zadowolony z takich obrotów sprawy, jakie wybrał Gordon. Najpierw chce poprawić relacje z drużyną, a zaufanie od fanów na pewno wróci po kilku dobrych spotkaniach, nie mówiąc już o ciepłych słowach na ich temat i w kierunku całej organizacji Hornets. Czas leczy rany, Eric doskonale o tym wie, nauczył się cierpliwości (właściwie to nie miał wyjścia) podczas rehabilitacji.

Wracając do tematu już jakiejkolwiek wymiany z udziałem Erica, to powinniśmy wyrzucić to kompletnie z pamięci. Wydaje mi się, że trzymamy w rękach naprawdę wartościową żyłę złota, problem w tym, że na chwile obecną ma ona zardzewiałe kolana, ale z każdym meczem będzie już tylko lepiej. Młody zawodnik, który z każdym dniem, co raz bardziej odrzuca niepamięć Suns, a jest bardziej zżyty z obecną drużyną, w połączeniu z 19 letnim utalentowanym, fizycznym dziwolągiem to mieszanka wybuchowa.

Szerszenie mają już naprawdę ułożone puzzle, którym tylko brakuje pojedynczych elementów, aby walczyć o wyższe miejsce, niż „tylko” o 8. Przede wszystkim brakuje nam rozgrywającego i silnego skrzydłowego.

Greivis Vasquez to świetny zawodnik, ale nie ulega wątpliwości, że nie jest świetnym materiałem na pierwszego rozgrywającego. Ma dużo zalet takie jak instynkt strzelecki – potrafi rzucać praktycznie z każdego miejsca na parkiecie – a także potrafi kończyć, czasem nieudolne, akcje typu dribble drive. Jednak zanotował ogromny boost umiejętności w porównaniu do poprzedniego sezonu. Albo po prostu dostaje więcej minut od Montego Williamsa, który praktycznie nie ma innego wyjścia, niż wystawianie Vasqueza w pierwszej piątce.

Gravy jest 3. w lidze pod względem średniej ilości asyst na mecz. Czyli Szerszenie mogą odhaczyć punkt, który mówi o pozyskaniu zawodnika, który potrafi rozgrywać. Co jednak nie czyni Vasqueza graczem formatu startera. Przede wszystkim musi obdarzyć Davisa większym zaufaniem. Jeżeli Greivis odda piłkę do Davisa po zasłonie to naprawdę jest powód do wzniesienia kieliszka w górę.

Tutaj jest kolejny powód, dlaczego nie powinniśmy oddawać Gordona – gra niesamowite pick and rolle. Jeden z lepszych egzekutorów w lidze, a jego podania rzadko, kiedy nie znajdują drogi do wysokiego zawodnika. Zdecydowanie przodujący punkt w ofensywie Hornets.

Z ławki wchodzą dwaj combo-guardzi, z których jeden potrafi tylko rzucać z dystansu (Brian Roberts) i świetnie rzuca wolne, automatic. Drugi natomiast gra jeden z najgorszych sezonów w historii, jako Rookie (Austin Rivers) aczkolwiek nie spisujmy go jeszcze na straty, bo jest jeszcze młody, a potencjał jest w nim ogromny.

Rivers jest ciekawym przypadkiem roweru bez łańcucha. Niby wszystko ma, ale nie pojedzie. Ma jeden z najlepszych dryblingów w lidze. Odważna teza, jednak ten, kto ogląda mecze to bez zawahania mnie poprze. Problemem jest to, że nawet, jeżeli Rivers dostanie się bez problemu pod kosz, to nie potrafi ani wymusić faulu (a jak już się uda to nie trafia wolnych/sędziowie go nie lubią) ani wykończyć akcji. Jego rzut ostatnimi czasy kuleje. Wszyscy pamiętamy 27 punktowy mecz, a także tęsknimy za jego ówczesną formą. Jednak to jest fakt, że zza chmur jeszcze może wyjrzeć słońce dla tego zawodnika.

Jednym z promyczków dla Riversa jest Gordon. Choć sam nie jest weteranem, ale potrafi wykreować sobie sytuacje jak mało kto. Oboje na pewno skorzystają na współpracy. Pierwszy, bo jest jeszcze młodym zawodnikiem i nabierze pewności siebie. Drugi poczuje, że pracuje od podstaw nad tą organizacją, jest liderem.

Kto jeszcze skorzysta (czysto koszykarsko) na tym, że Gordon znowu jest na parkiecie? Aminu! Oboje są świetnymi atletami. Transition w ich wykonaniu jest po prostu zabójcze. Nie ma odpowiedzi na nich w obronie kontrataków, niezależnie od tego, który oddaje rzut. Do tego dochodzą długie ręce Davisa, które potrafią dobić każdy spudłowany rzut.

Anderson i Smith są świetnymi partnerami dla Gordona. Może nie, dlatego, że są świetnymi rzucającymi z dystansu, choć gdy są hot to Hornets mogą spokojnie pokonać KAŻDĄ drużynę w NBA, ale dlatego, że potrafią znacząco rozciągnąć obronę przeciwnika. Gordon potrzebuje dużo miejsca, aby dostać się pod kosz i ułatwić sobie zadanie z wykończeniem akcji.

Do tego widzieliśmy, jakie Smith dostawał piłki od Gordona właśnie po akcjach pick and roll. Rzadko widywało się takie akcje wykonaniu Vasqueza, który mógłby przed snem oglądać te akcje w wykonaniu lidera swojej drużyny.

Na koniec rzecz, która najbardziej przybrała na wartości w moich oczach po powrocie Gordona. A mianowicie obrona! W końcu dostaliśmy to, co Saints dostali od Seana Paytona, czyli zrozumienie i dyrygenta grą. Praktycznie przy każdej akcji można zobaczyć, że Gordon pokazuje, kto kogo ma kryć, gdzie pobiec, komu pomóc. Świetnie dyryguje zmianą krycia i rotacją. Rivers powinien się także od niego nauczyć jak kryć off-ball swojego zawodnika, a w szczególności jak biegać między zasłonami. W dodatku Gordon jest niedocenianym obrońcą w izolacjach, jeden na jeden i w kontratakach.

Słowem podsumowania mogę nazwać tezę, że w Hornets cała gra i całe życie organizacji kręci się wokół Gordona. Wszystko jest budowane wokół niego, a gdy Davis dorośnie to będzie super-duo organizacji. Miejmy nadzieję, że nie skończy się to za 3-4 lata, gdy oboje nie zdecydują się na przedłużenie kontraktów. Tymczasem, jeżeli Dell Demps wykona agresywne ruchy po tym sezonie podczas Free Agency to może być jeszcze ciekawiej. Rośniemy w siłę, a moim zdaniem, jesteśmy murowanym kandydatem by zasiąść w pierwszej ósemce konferencji i awansować do fazy Play-Off. O ile wszyscy pozostaną zdrowi…