Igrzyska Olimpijskie 2012 rozpoczęły się już wczoraj i dla nas – Polaków – szczęśliwie, bowiem pierwszy medal dla Polski wywalczyła Sylwia Bogacka. Jednak dla wszystkich fanów męskiej koszykówki prawdziwe emocje zaczęły się dopiero dziś, bowiem ruszyły spotkania w grupach. Jak spisywali się podczas tych spotkań zawodnicy Hornets?
Jako pierwszy na parkietach w Londynie z drużyny New Orleans Hornets pojawił się Al-Farouq Aminu ze swoją drużyną narodową z Nigerii. Nigeryjczycy, którzy stworzyli niemałą sensację podczas ostatnich klasyfikacji do Olimpiady (pokonali bowiem Grecję) zmierzyli się w pierwszym dniu z reprezentacją Tunezji.
Spotkanie dla Nigeryjczyków zaczęło się wprost wyśmienicie, bowiem już zaczęli to spotkanie od runu 8 – 0, a już po pierwszej kwarcie na tablicy wyników widniało 18 – 7 dla Nigerii. Przede wszystkim świetna obrona Nigerii przyczyniła się do tak niskiego wyniku pierwszej – i nie tylko – kwarty. Nigeria z braciami Aminu z każdą kolejną minutą zdobywali coraz większą przewagę i już po pierwszej połowie wszystko wskazywało na to, że jak nudno ten mecz się zaczął to tak samo nudno się zakończy, Nigeria prowadziła 31 – 15.
W drugiej połowie Al-Farouq Aminu pokazał, że jest naprawdę dobrym graczem w obronie, ale że do chociaż przeciętniaka w NBA w grze ofensywnej jeszcze sporo mu brakuje. Nie pokazał nic ciekawego w ataku przez całe spotkanie, które zakończył ze skutecznością 2/6.
Jak i bracia Aminu tak i cała Nigeria, a ich ogromna przewaga zaczęła stopniowo topnieć i po trzeciej kwarcie Tunezyjczycy odrobili dwa punkty. W decydującej kwarcie zaczęła się jednak ogromna dominacja Tunezji, bowiem rozpoczęli od runu 9 – 0. Już na pięć minut przed końcem spotkania wynik pokazywał nam, że czeka nas zażarta walka do końca (49-47). Reprezentacja Tunezji nie potrafiła jednak w końcówce skonstruować żadnej składnej akcji i każdy rzut piłką kończył się fiaskiem. Al-Farouq Aminu na dobranoc rzucił „za trzy” co ustaliło ostatecznie wynik oraz wykorzystał jeden z dwóch rzutów wolnych.
Spotkanie Nigeria – Tunezja zakończyło się ostatecznie wynikiem 60:56. Al-Farouq Aminu w 29 minut zapisał na swoim koncie 10 punktów (trzeci strzelec zespołu), 9 zbiórek (drugi wspólnie z bratem w drużynie). Miał również 4 przechwyty, 1 blok, 1 asystę i aż 5 strat. Był obok Ike Diogu i swojego brata – Alade Aminu – najlepszym graczem Nigerii.
Już o 15:30 w Londynie swoje pierwsze spotkanie rozpoczęli gracze USA wraz z Anthonym Davisem na ławce. Amerykanie swoją przygodę z Olimpiadą rozpoczęli od meczu z Francuzami, którzy przypomnę mają w swoim zespole zawodników takich jak Tony Parker, Ronny Turiaf, Nicolas Batum czy Boris Diaw.
Spotkanie rozpoczęło się dosyć niemrawo, a ja sam przegapiłem połowę pierwszej kwarty – z podziękowaniami dla TVP Sport! Na szczęście z opowiadań nie straciłem niczego specjalnego, bowiem wyglądało to jak pierwsza runda w ringu bokserskim – na rozpoznanie. Zakończyła się ona bowiem wynikiem 22 – 21 dla Amerykanów.
Na szczęście(?) cała przewaga USA zaczęła się ujawniać gdy na parkiet wchodzili rezerwowi, których Mike Krzyzewski ma niemal tak samo dobrych co pierwszą piątkę – czego nie można powiedzieć właśnie o Francji. W drugiej kwarcie Chris Paul, LeBron James i Kobe Bryant zaczęli pokazywać, że nie dla żartów nazywają ich swego rodzaju Dream Teamem (chociaż ten był tylko jeden!) i wygrali ją pewnie 30 – 15. Trzecią kwartę dla Amerykanów wygrywał przede wszystkim Kevin Love, który wniósł na parkiet bardzo dużo.
Do czwartej kwarty oby dwie drużyny wchodziły przy wyniku 78 – 51, ale na parkiecie wciąż nie widzieliśmy Anthony’ego Davisa, na
którego debiut na IO osobiście czekał bardzo mocno. Szalał kolejny raz Kevin Durant i Kevin Love, którego przy takiej dyspozycji myślałem, że Mike Krzyzewski nigdy nie ściągnie. Jednak stało i już na 8:03 minuty przed końcem spotkania na parkiecie zawitał wybrany z pierwszym numerem w tegorocznym drafcie – Anthony Davis za Kevina Love’a.
Swoje spotkanie Davis zaczął od straty, ale już po 20 sekundach wyśmienicie zablokował Traore i już po 1.5 minuty na parkiecie miał na swoim koncie zapisaną zbiórkę oraz blok. Następną rzeczą jaką była to dobre zasłony i zbiórka ofensywna, którą jednak Andre Iguodala zamienił na stratę. W następnym ataku Amerykanów Anthony Davis dostał
wyśmienitą piłką na obręcz od Chrisa Paula, którą 19-latek próbował wykończyć aż za mocno i co za tym idzie… „przestrzelił” alley-oopa. Jednak jak mówi nasze polskie przysłowie „nic się nie stało” i już kilkanaście sekund później Anthony Davis powtórzył akcję – tym razem z Deronem Williamsem – i zakończył alley-oopa od wsadzenia piłki z góry. Na zakończenie meczu Anthony Davis zebrał piłkę i wymusił faul, dzięki któremu dodał jeszcze jeden punkt z linii rzutów wolnych.
USA wygrała pewnie swój mecz z Francją 98 – 71. Anthony Davis w 8:03 minuty na parkiecie zapisał na swoim koncie 3 punkty, 3 zbiórki, 1 blok i 1 stratę.