„Szerszenie” w rankingu ESPN

New Faces of the HornetsJak co roku popularne ESPN postanowiło zrobić ranking 500 graczy. Aż 104 ekspertów zajmujących się najlepszą ligą koszykówki na świecie zostało poproszonych o ocenienie każdego zawodnika w skali od 0 do 10. Zobaczmy jak w całym rankingu zostali ocenieni zawodnicy New Orleans Hornets.

Oto ranking „Szerszeni” sporządzony przez wspomniane już ESPN i moja ocena poszczególnych graczy:

12. Lance Thomas, F
Średnia ocen: 
2.18
Miejsce w rankingu w 2011 roku: 
(-)

Drugoroczniak na parkietach NBA dopiero w tym roku po raz pierwszy brał udział w rankingu ESPN, bowiem dopiero po jakimś czasie został zatrudniony przez New Orleans Hornets, a dzięki swoim dobrym występom wywalczył sobie miejsce w piętnastce Monty’ego Williamsa. Lance Thomas zajął 452 miejsce czyli znalazł się w najgorszej 50. ligi, ale głowa do góry! Po tym z jak wyśmienitej strony pokazał się podczas Summer League myślę, ba, jestem pewny, że miejsce byłego zawodnika Mike’a Krzyzewskiego wywinduje w górę. Bardzo dobrze radzi sobie na tablicach po obu stronach parkietu, a jeżeli podczas campów popracuje jeszcze nad swoim rzutem to można śmiało mówić o tym, że pomimo przepychu na pozycji silnego skrzydłowego to dostanie swoich kilka minut.


11. Darius Miller, F
Średnia ocen: 
2.36
Miejsce w rankingu w 2011 roku: 
(-)

Jako drugi zawodnik „Szerszeni” w rankingu ESPN znalazł się wybrany z 46. numerem w tegorocznym drafcie Darius Miller, który zajął 425. lokatę. Ma za sobą bardzo solidny sezon w Kentucky, gdzie wygrał przecież wspólnie z Anthonym Davisem mistrzostwo NCAA i bardzo możliwe, że to właśnie to zaważyło na tym, że znalazł się tutaj wyżej niż np. wspominany już Lance Thomas. Dobry obrońca, który ma predyspozycje do tego, aby mocno rozwijać się w tym kierunku. Może postraszyć również rzutem zza łuku, na który na pewno Monty Williams i sztab New Orleans Hornets będzie liczył. Dzięki temu, że to dopiero żółtodziób i każde kolejne spotkanie z kilkoma minutami pomaga mu stawać się coraz lepszym zawodnikiem może pomóc mu znaleźć się w rotacji nawet wyżej niż Roger Mason czy Xavier Henry, w którym jeszcze kilka lat temu pokładano w Memphis ogromne nadzieje, ale kontuzje nie pozwalają mu się do tej pory rozwijać.


10. Xavier Henry, G/F
Średnia ocen: 
3.08
Miejsce w rankingu w 2011 roku: 
299 ↓↓

Właśnie w tej chwili można potwierdzić moje słowa miejscami w tym i poprzednim roku jakie zajmował Xavier Henry. Rok temu został on sklasyfikowany na 299. miejscu, ale przez kontuzje i kiepski sezon zaliczył on spadek na 328. miejsce co jak na tak młodego i perspektywicznego gracza jest mało spotykane. Według moich obserwacji zawodnicy o potencjale Xaviera po dwóch latach w lidze momentalnie pną się w górę, tutaj jest jednak znacznie inaczej. 21-latek miał straszyć rzutem i dobrze bronić, a skończyło się na słabej obronie i tylko 39% z gry. Miejmy nadzieję, że po kolejnej operacji w te lato Henry wreszcie dojdzie do siebie i zacznie grać na 100% swoich możliwości, bo już w tej chwili moim zdaniem – gdyby nie pozycja, na której mamy poważne braki – powinien znajdować się na dnie w rotacji Monty’ego Williamsa.

9. Austin Rivers, G
Średnia ocen: 3.45
Miejsce w rankingu w 2011 roku: 
(-)

Wybrany z dziesiątym numerem w tegorocznym drafcie, syn Doca Rivers, został sklasyfikowany przez ekspertów na 285. miejscu. Myślę, że nie jest to miejsce ani za niskie ani za wysokie, po prostu w sam raz. Warto powiedzieć, że znalazł się wyżej niż wybrani w drafcie przed nim Terrence Ross (Raptors) czy Dion Waiters (Cavaliers), ale wciąż za takimi jak Nate Robinson czy John Lucas III (tak, to ten świetny kumpel LeBrona). Debiutant Roku w swojej konferencji w ostatnim sezonie w Duke, szybki, urodzony strzelec. Niestety, z powodu braków na rozegraniu i Erica Gordona na „dwójce” będzie on musiał w przyszłym sezonie stanąć na wysokości zadania i stać się rozgrywającym, którym zdecydowanie nie jest. To będzie bardzo ciężka robota, ale jeżeli się uda to już teraz można założyć, że „Szerszenie” dostały mądrzejszego Russela Westbrooka. Jeżeli Austin będzie robił to co potrafi najlepiej, czyli zdobywanie punktów, to jego spory awans w tejże rankingu jest wprost gwarantowany. Więcej jednak niż samo punktowanie, rzucanie trójek i staranie się(!) być rozgrywającym nie możemy od niego wymagać, przynajmniej nie w jego rookie season.

8. Hakim Warrick, F
Średnia ocen: 3.56
Miejsce w rankingu w 2011 roku: 230 ↓↓

30-letni weteran „Szerszeni” zanotował w tym roku spadek o 43 pozycje, bowiem w roku 2012 ESPN umieściło go na miejscu 272. To wyśmienicie pokazuje, że Phoenix Suns nie do końca wykorzystywało potencjał tego zawodnika i miejmy nadzieję, że Warrick dostanie szansę od Monty’ego Williamsa i będzie występował w Hornets na pozycji niskiego skrzydłowego gdzie ekipa posiada znaczne braki. Mimo spadku w rankingu i już trzydziestki na karku wciąż jest wyżej niż młode wilki Andre Drummond, Perry Jones czy chociażby Tyler Zeller. Jednak z powodu wieku jego miejsce będzie już co roku coraz niższe.

7. Jason Smith, F/C
Średnia ocen: 3.62 
Miejsce w rankingu w 2011 roku: 292 ↑↑

Czyli nasz „Most Improved Hornet of the Year”. Poczynił w poprzednim sezonie ogromne postępy, wywalczył sobie miejsce w pierwszej piątce, walczył jak tygrys na tablicach i nie tylko (pozdrowienia dla Blake’a Griffina), pokazywał się ze świetnej strony w ofensywie i obyśmy widzieli go na parkiecie jak najwięcej z Anthonym Davisem i Ryanem Andersonem, bowiem zasługuje on na to jak mało kto. Moim zdaniem ESPN umieściło go zdecydowanie za nisko, bowiem skok tylko o 31 miejsc i pozycja numer 261 to naprawdę za mało, jeżeli popatrzymy jak wiele wnosił do drużyny. Powodem tego może być jednak słaba postawa tego zespołu, który zajął przecież ostatnie miejsce na Zachodzie. Oby nowe postacie w zespole nie wygryzły Jasona z drużyny Monty’ego, bo przy zapale i dobrej grze 26-letniego Smitha jego skok w rankingu o kolejne 50-60 miejsc jest gwarantowany.

6. Al-Farouq Aminu, F
Średnia ocen: 3.70
Miejsce w rankingu w 2011 roku: 238 ↓↓

Lokata tego młodego, bo dopiero 21-letniego gracza to kolejny dowód na to, że eksperci ESPN przy ocenianiu brali również pozycję jego zespołu w ubiegłorocznych rozgrywkach. Nigeryjczyk jak na młodych zawodników przystało rozwijają się z roku na rok, ale mimo to Al-Farouq zaliczył spadek w postaci 20 miejsc i zajął 258. pozycję. Jest to możliwe, że spowodowane również tym, że przy przyjściu Aminu do ligi wszyscy w Los Angeles pokrywali w nim ogromne nadzieje, ale – podobnie jak w przypadku Xaviera – zawiódł. To wciąż jednak młodziutki zawodnik, który już za kilka lat może stać się jednym z najlepszych obrońców na swojej pozycji, bowiem zdecydowanie ma do tego predyspozycje – wysoki i bardzo długie ręce, dobry timing. Jednak problem leży u niego w jego grze w ataku, bo nie boję się stwierdzić, że jest to jeden z najgorzej grających zawodników „Szerszeni” po drugiej stronie parkietu. Nie potrafi wypracować sobie pozycji do rzutu, nie ma żadnych manewrów, a jeżeli już przyjdzie mu rzucać do kosza to wydaje się być „sparaliżowany”. Miejmy nadzieję, że trzeci rok na parkietach NBA będzie w jego karierze przełomowym, chociaż po występach na Igrzyskach w Londynie nic na to nie wskazuje… Mimo wszystko w tej chwili najpewniejsza opcja na pozycji niskiego skrzydłowego, najpewniejsza bo praktycznie jedyna.

5. Greivis Vasquez, G
Średnia ocen: 4.08
Miejsce w rankingu w 2011 roku: 270 ↑↑

Spora – pozytywna – niespodzianka sezonu 2011/2012 w postaci Wenezuelczyka – Greivisa Vasqueza, którego początkowo ściągniętego z Memphis Grizzlies nikt nawet nie widział na ławce rezerwowych, lecz przebił się do zespołu i grywał momentami jako sixth man, a nawet i przy kontuzjach był „tym pierwszym”. Mimo jordanowskiego (1.98cm) wzrostu wyśmienicie odnajduje się na rozegraniu, ma świetny przegląd pola, a potrafi również trafiać bardzo dobrze zza łuku. Akurat tak się złożyło, że został sklasyfikowany w tym roku na miejscu 224 (spory awans), czyli o jedno wyżej od Marco Belinelliego, z którym przecież jeszcze rok temu wspólnie straszyli zza łuku rywali New Orleans Hornets. Włoch przeniósł jednak swoje talenty do Chicago, a przed Greivisem Vasquezem ciężki sezon i walka z Austinem Riversem o pierwszego rozgrywającego(!) zespołu z Luizjany. Przewiduję więc kolejny przełomowy sezon i poprawę (mniej strat!) oraz kolejne miejsca w górę w rankingu ESPN.

4. Robin Lopez, C
Średnia ocen: 4.62 
Miejsce w rankingu w 2011 roku: 163 ↓↓

Robin ma za sobą najgorszy sezon w NBA, nie licząc jego rookie season. Marcin Gortat wygryzł go kompletnie ze składu Phoenix Suns, do tego wszystkiego doszły już w przypadku Lopeza oczywiste kontuzje oraz styl jaki preferował Alvin Gentry zupełnie nie pasował środkowemu, co przerzuciło się na statystyki, czas spędzony na parkiecie i spadek w rankingu ESPN (169. miejsce). Sezon 2012/2013 ma być w jego karierze tym przełomowym – zmiana barw klubowych i nowy trener, który ma koncepcję na grę taką jaką Robin Lopez lubi najbardziej, czyli w przypadku środkowego jest to twarda obrona. Jest on również jedynym klasycznym środkowym zespołu z Luizjany, co również gwarantuje mu kolejną dawkę dodatkowych minut. Jeżeli nie złapie kolejnej kontuzji i będzie gotowy do gry dla Monty’ego Williamsa to być może Robin wreszcie pokaże to, czego się od niego początkowo oczekiwało.

3. Anthony Davis, F
Średnia ocen:
 6.31
Miejsce w rankingu w 2011 roku: 
(-)

To, że Anthony Davis będzie najwyżej sklasyfikowanym zawodnikiem w tym roku ze wszystkich rookies to była rzecz oczywista, ale szczerze powiedziawszy nie uważałem, że The Brow zostanie umieszczony aż tak wysoko. Zajął on bowiem w swoim pierwszym w karierze rankingu ESPN już 62. miejsce i znalazł się przed graczami takimi jak Carlos Boozer, Luis Scola czy Ray Allen, ale znalazł się również odpowiednio sześć i pięć „oczek” niżej od Davida Westa i Marcina Gortata. Anthony Davis to bestia i jeżeli będzie grał na miarę swoich olbrzymich możliwości to już w przyszłym roku zobaczymy go przynajmniej w TOP50 zawodników na świecie. Kto wie, może już w tym roku zostanie All-Starem?

2. Ryan Anderson, F
Średnia ocen: 
6.62
Miejsce w rankingu w 2011 roku: 
167 ↑↑

Zawodnik, który poczynił największe postępy w ubiegłym sezonie już w kampanii 2012/2013 będzie reprezentował barwy „Szerszeni” z Luizjany. Jego duży skok w rankingu był raczej oczywistością i to właśnie Ryan Anderson otwierał TOP50 graczy NBA. Jeżeli nie biorąc pod uwagę kontuzji i ciągłych problemów z Dwightem Howardem to ten młody i wciąż rozwijający się 24-latek był najlepszym zawodnikiem drużyny Orlando Magic, którego stracili. 50. miejscem w tym zestawieniu sam gracz był bardzo(!) zaskoczony, pisząc o tym poprzez swojego Twittera, ale ja uważam, że miejsce jakie uzyskał jest przyznane mu bardzo sprawiedliwie do tego co pokazywał rok temu. Monty Williams wyśmienicie wiedział kogo pozyskuje na pozycję i nie mam żadnych wątpliwości, że ten zawodnik będzie idealnym uzupełnieniem na skrzydle, rób innej pozycji na której będzie grywał, która na ten moment wciąż nie jest jeszcze jasno określona. Wiemy jednak, że Hornets mają odpowiedniego człowieka w swoim zespole.

1. Eric Gordon, G
Średnia ocen:  7.05
Miejsce w rankingu w 2011 roku: 39 ↑↑

Jednemu z najlepszych strzelców w lidze (tak, nie boję się tego powiedzieć) wystarczyło zaledwie dziewięć spotkań w zeszłym sezonie, aby przekonać do siebie władze Phoenix Suns w sprawie maksymalnego kontraktu, później New Orleans Hornets, a teraz jeszcze ESPN, którzy awansowali go o jedną pozycję (38. miejsce). Myślę, że w żadnym z tych spotkań, w których grał nie był w pełni sprawny, a mimo to zawsze był najlepszym zawodnikiem i liderem Hornets na parkiecie. Swoje pieniądze, które – według niego – mu się należą już wywalczył, teraz czas aby pokazać to sztabowi, klubowi i przede wszystkim nam, kibicom, którzy przez całą szopkę związaną z jego osobą niezbyt przepadają już za tym zawodnikiem. Oby nie połamał swoich kruchych kości i grał na swoim – wysokim – poziomie, który jest jak najbardziej w stanie reprezentować. Jeżeli tak będzie, to Eric Gordon będzie moim zdaniem All-Starem (i to nie jest także tylko moje zdanie, ale również i jego, co śmiało powiedział w ostatnim z wywiadów) i pretendentem do najlepszego strzelca w lidze już w tym sezonie. Miejmy również nadzieję, że dzięki niemu samemu oraz dołożonych do niego w tym sezonie Anthony’ego Davisa, Ryana Andersona czy Austina Riversa, Eric Gordon będzie jednak zadowolony z tego, że może występować w trykotach drużyny z Nowego Orleanu.

Nieuwzględnieni w rankingu ESPN: Brian Roberts i Roger Mason Jr.