Thriller na otwarcie sezonu

New Orleans Hornets zagrali wczoraj swój pierwszy mecz w sezonie 2011-12 przeciwko Suns. Mecz zakończył się wynikiem 85-84 za sprawą ostatniego rzutu w meczu Erica Gordona, rzutu na miarę pierwszej wygranej dla Szerszeni w tym roku.


1Q 2Q 3Q 4Q
23 24 15 23 85
20 21 24 19 84



Hornets prowadzeni przez Erica Gordona (20 pkt, 4 zb, 3 as) pokonali na wyjeździe Phoenix Suns. Najlepszym punktującym meczu był Robin Lopez (21 pkt, 7 zb), któremu podania dostarczał Steve Nash (14 pkt, 12 as).

Spotkanie to był meczem otwarcia sezonu dla obu drużyn. Faworytem według analityków i bukmacherów była drużyna z Arizony, biorąc pod uwagę to, że Hornets są osłabieni odejściem najlepszych zawodników – Chrisa Paula i Davida Westa – a także brakiem swojego najlepszego obecnie rozgrywającego – Jarreta Jacka.

Mecz zaczął się od równej gry punkt za punkt. Nie było widać końca takiej gry, a żadna z drużyn nie potrafiła od początku narzucić swojego tempa gry. Przy stanie prowadzenia Suns 14-12, Hornets uzyskali run 7-0 dzięki punktom Kamana (10 pkt, 5 zb), Gordona i Vasqueza (10 pkt, 3 zb, 2 as). Po szybkiej stabilizacji gry Suns i błędach w ataku, Monty Williams postanowił wziąć timeout dla swojej drużyny by uspokoić i uporządkować zapędy swoich graczy. Pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 23-20, w której zdecydowanie królował Eric Gordon – zdobywca 8 punktów w pierwszych 12 minutach.

Druga kwarta pokazała powtórkę gry z pierwszej kwarty. Nash i Gortat (13 pkt, 5 zb) grali akcję pick and roll, na które Szerszenie nie mieli odpowiedzi w obronie, jednak w ataku dobrze odpowiadali Kaman, Landry (14 pkt, 7 zb) i Ariza (13 pkt, 7 zb). Hornets potrafili odskoczyć przeciwnikowi na 6 punktów dopiero w ostatnich minutach drugich 12 minut, a kwarta zakończyła się wynikiem 24-21 dla Hornets i 47-41 w całym meczu.

Trzecia kwarta to szybsza, lepsza i zdecydowana gra Słońc w pierwszych kilku minutach. Dzięki dobrej obronie, kontratakom i rzutom Nasha, Hilla (6 pkt, 7 zb), Dudley’a (9 pkt, 8 zb, 3 as) szybko odrobili straty i wyszli na 1-punktowe prowadzenie. Eric Gordon pudłował za 3 (0/6), a Suns dobrze to wykorzystywali. Po timeoucie dla Hornets, mecz się wyrównał i wrócił do gry punkt za punkt. Na punkty Vasqueza i Gordona odpowiadał duet Nash-Gortat, który nie miał godnego sobie przeciwnika w obronie, który mógłby powstrzymać grę pick’and’roll obu zawodników. Suns dobrze grali na tablicach (NOH 47 – 45 PHO), gdzie mieli przewagę przez pierwsze 3 kwarty. Świetnie na atakowanej tablicy spisywał się Robin Lopez, który zamieniał zbiórki na szybkie punkty. Taka gra pozwoliła mu zdobyć 6 punktów z rzędu dla swojej drużyny w ostatnich minutach tej kwarty. Dla Hornets punkty zdobywali Chris Kaman i Emeka Okafor (4 pkt, 9 zb), którzy byli najbardziej aktywni ofensywnie w ostatnich 4 minutach kwarty. Jednak po drugiej stronie boiska nie mieli odpowiedzi na świetne dysponowanego Robina Lopeza, który świetnie odpowiadał na stracone punkty Suns. Słońca potrafiły powiększyć swoją przewagę do 3 punktów, a na tablicy widniał wynik 65-62.

Czwarta kwarta przyniosła wysoką skuteczność obu zespołów dla rzutów z gry. Szerszenie i Suns seryjnie zdobywali punkty, kontynuując tym samym grę punkt za punkt. Hornets zaczęli od celnego rzutu Belinelliego z pół dystansu, w odpowiedzi Markieff Morris (7 pkt, 9 zb, 2 as) trafił swoją pierwszą trójkę w karierze. Phoenix grało dłuższą część tej kwarty bez swojego lidera – Steve’a Nasha. Jednak bardzo dobrze swoje minuty wykorzystywał Telfair (2 pkt, 1 as) dobrze prowadząc akcję swojej drużyny, za punktowanie zabrał się po raz kolejny Robin Lopez, który tym razem był wspierany przez Granta Hilla. Dla Hornets głównie dostawcami punktów byli Gordon, Landry i Belinelli. Na 0:58 sekund do końca spotkania Suns prowadzili 83-84. Wtedy Steve Nash spudłował kolejny rzut, a Hornets mieli kolejną szansę na dogonienie przeciwnika. Bo dosyć dobrej penetracji Trevor Ariza, trafił na dwie próby na linię rzutów wolnych. Ariza jest znany z tego, że nie umie rzucać wolnych, także nie inaczej było w tym przypadku. Po spudłowaniu obu wolnych, Suns nie stracili prowadzenia i znów byli w posiadaniu piłki. Do końca meczu zostało 0:34 sekund, Suns wzięli 2 timeouty (full i 20 sec). Niestety nie przyniosło im to wielkiego rezultatu, a Jared Dudley spudłował rzut, który Szerszenie wykorzystali w postaci zbiórki i decydującego posiadania w meczu. Gordon dostał piłkę na izolacji przy 16 sekundach do końca meczu. Chwila dla hesitation move, pullup jumper i celny rzut daje Hornets prowadzenie na 4 sekundy do końca meczu. Makieff Morris po solidnym meczu dostał piłkę, jednak jego niecelne podanie wyrzuciło na aut jakiekolwiek nadzieję na wygranie tego meczu. Końcowy wynik: 85-84.

Zdecydowanie kluczem do sukcesu był Eric Gordon, który był na prawdę imponującą opcją w ataku, a w obronie dobrze wywiązywał się ze swojej roli, a w ostatnich sekundach meczu dobrze odcinał Nasha od gry. Solidny mecz zaliczyli Marco Belinelli, Greivis Vasquez, Carl Landry, Emeka Okafor i Chris Kaman. Wszyscy czworo „coś” zagrali. Vasquez dał dobre minuty na pozycji rozgrywającego, po jednym treningu, który odbył po wymianie to na prawdę pokazał się z dobrej strony i dał nadzieję, że kolejne mecze mogą być tylko lepsze. Emeka Okafor grał dobrze na tablicach, w końcu pokazał, że potrafi zbierać, choć w obronie momentami było na prawdę słabo, widać było jeszcze braki w komunikacji. Belinelli grał dobrze w obronie i szybko oddawał piłkę do kontr, podobnie jak Gordon nie mógł wstrzelić się zza łuku (0/5), ale już lepiej było w innych aspektach gry. Carl Landry po słabym starcie meczu, potrafił znaleźć swój rytm meczowy, ale ciągle widać, że ta drużyna nie jest jeszcze ze sobą zgrana i potrafił w obronie nie zebrać piłki lub spóźnić się z interwencją. Chris Kaman, grał świetnie tyłem do kosza, a jego dwójkowe akcje z Gordonem mogły się podobać i przynosiły korzyści dla drużyny. Trevor Ariza zagrał słaby mecz w ataku poza tymi 13 punktami, które udało mu się zdobyć. Ciągle jednak widać braki w wyborze rzutów tego zawodnika, a jego penetracje potrzebują zdecydowanie więcej pracy, musi także popracować nad rozpoczęciem akcji, bo przy 20 sekundach do końca akcji, oddawać piłkę do post-up lub rzucać z nieprzygotowanej pozycji to nie jest dobry pomysł.

Następny mecz Hornets zagrają 28 Grudnia przeciwko Boston Celtics.