New Orleans Pelicans przegrali drugie spotkanie z rzędu i są już 9-10 w tegorocznej kampanii. Pelikany osłabione brakiem Anthony’ego Davisa i w pewnym momencie Tyreke’a Evansa (skręcona kostka) nie zdołali przeciwstawić się jednemu z głównych faworytów do tytułu. Oklahoma City Thunder okazali się zespołem o klasę lepszym.
Jeszcze kilkadziesiąt minut przed rozpoczęciem spotkania pojawiła się informacja o stanie zdrowia Russella Westbrooka, który nie czuł się zbyt dobrze. O tym czy Russ wystąpi miał zadecydować on sam krótko przed pierwszym wejściem na parkiet w Nowym Orleanie. Rozgrywający pojawił się jednak na boisku i postanowił wspierać swój zespół w kolejnej wygranej w tym sezonie.
Spotkanie rozpoczęło się całkiem przyjemnie dla oka. Obydwie ekipy były bardzo aktywne w defensywie co doprowadziło do przechwytów i szybkiej zdobyczy punktowej. W pewnym momencie spokojny jak baranek poza parkietem – Kendrick Perkins – przy stanie 5:3 udzielił się w pyskówkę z sędzią liniowym, który ukarał zawodnika faulem technicznym. Good job Perk!
Strzelnicę raz kolejny w pierwszych minutach meczu urządził sobie Ryan Anderson, który trafił bardzo ciężkie, ale z jaką łatwością, trzy rzuty z rzędu. Mogliśmy oglądać też showtime w wykonaniu Erica Gordona, który wsadził piłkę z góry w dwóch akcjach z rzędu (to był chyba jego pierwszy wsad w tym roku?), a za trzecim razem świetnie przebił się pod kosz i przelobował Serge’a Ibake. Pelicans objęli szybkie 11-punktowe prowadzenie.
Thunder podgonili jednak stawkę runem 13-2 zaraz po tym jak na ławkę zszedł Jrue Holiday. Wraz z zejściem rozgrywającego ofensywa i zarówno defensywa Pellies mocno stanęła w miejscu.
Początek drugiej kwarty wciąż należał do OKC. Świetna defensywa przełożyła się na szybki atak i Grzmoty objęły 6-punktowe prowadzenie. Monty Williams postawił jednak znów na swoją najsilniejszą możliwą piątkę i poskutkowało to bardzo dobrą obroną. Punkty z gry zdobywał Tyreke Evans, a Pels wyszli raz kolejny na prowadzenie. Uciec nie pozwalał im jednak niezastąpiony Kevin Durant, który z tradycyjnie wielką łatwością punktował rywali.
Przez kilka ostatnich minut mieliśmy jednak pokaz przede wszystkim bardzo dobrej obrony obydwu zespołów. Zarówno Thunder jak i Pelicans nie pozwalali rzucić sobie łatwych punktów i doprowadzało to do nieprzygotowanych rzutów z dystansu czy po prostu straty.
To jednak ostatecznie Thunder po trójkach Reggie’go Jacksona i Russella Westbrooka schodzili po pierwszej połowie do szatni przy korzystnym wyniku 58 – 52.
Podobnie jak skończyli tak rozpoczął trzecią kwartę Kevin Durant i jego zespół prowadził już 9-oma punktami i to właśnie taka przewaga utrzymywała się przez dłuższy czas w tej części meczu.
Kostkę poważnie podkręcił sobie jednak Tyreke Evans podczas jednego z wjazdów pod kosz. Nadepnął on na stopę Kevina Duranta, a jego kostka wywróciła się zupełnie w nienaturalny sposób. Pelicans stracili tym samym już drugiego bardzo ważnego zawodnika w tym sezonie na jakiś czas. Monty Williams musiał radzić sobie również bez Anthony’ego Davisa.
Od tego momentu przewaga Oklahoma City Thunder powiększała się z każdą minutą. Pellies starali się coś jeszcze zdziałać przed własną publicznością, ale Monty Williams przy +15 punktów przewagi postanowił wprowadzić na parkiet większość rezerw.
Thunder wygrali to spotkanie całkiem gładko po bardzo słabej drugiej połowie strzeleckiej New Orleans Pelicans. OKC 109 – 95 NOP.