Trail Blazers 111 – 103 Pelicans

Portland Trail Blazers pomimo wielu kontuzji w swoim zespole przełamali swoją 4-meczową serię porażek i 3-meczową niemoc w Nowym Orleanie. Anthony Davis znakomicie wykorzystał brak LaMarcusa Aldridge’a w składzie Smug, ale ostatecznie nie zdołał poprowadzić tym razem w ostatnich minutach swoich kolegów do 27 zwycięstwa w tym sezonie. Zrobił to jednak Damian Lillard, który w czwartej kwarcie obudził się i był nie do zatrzymania.

New Orleans Pelicans nie wykorzystali nawet tego, że do składu po chorobie wrócili Tyreke Evans oraz Eric Gordon, którzy rozegrali bardzo solidne spotkania. Monty Williams mógł postawić na niższą piątkę wobec tego, że Terry Stotts na „czwórce” wystawił Dorella Wrighta grając tym samym porządnym small-ballem. Coach Pelicans postanowił jednak trzymać się swojego „zaufanego” składu i wystawić Alexisa Ajincę, pomijając tym samym kolejny raz Tyreke’a Evansa. To nie był dobry ruch.

Pelicans mieli okropne problemy kolejny raz grając z Blazers z bronieniem łuku. Szczególnie Nicolas Batum (22 & 18!), wspomniany Wright, Matthews i Lillard mogli pozwolić sobie na dużą swobodę w ulubionym dla nich miejscu do rzucania co szybko przerzuciło się do natychmiastowych strat Pelikanów.

Za dzisiejszy mecz trzeba pochwalić rzecz jasna Anthony’ego Davisa – career-high w postaci 36 punktów, do których dorzucił 9 zbiórek i 2 bloki.

„Szczerze mówiąc – nie obchodzi mnie to. Dla mnie liczą się tylko zwycięstwa. Przegraliśmy więc tym możecie cieszyć się tylko Wy.” – mówił po porażce nieco przygnębiony AD.

Poza tym znakomite kilkanaście minut miał Tyreke Evans, który wykorzystał słabą obronę Blazers i otarł się niemal o triple-double. Bardzo dobrze kreował grę i był piekielnie skuteczny pod koszem. Na niezłym poziomie zagrał też Eric Gordon – 16/6/6. Poza tą dwójką kolejny raz w tym roku bardzo po cichu solidny mecz zagrał Brian Roberts – rozgrywający miał 19 punktów i 5 asyst.

„Dzięki” dzisiejszej porażce New Orleans Pelicans zbliżyli się nieco do wyższego wyboru w drafcie – przypomnijmy, że jeżeli loteria draftowa okaże się dla Pellies łaskawa i wylosowany zostanie numer w TOP5 to pick będzie do usług Della Dempsa i jego staffu. Jeśli nie – wędruje do Philadelphia 76ers.

Wobec przegranego już niestety sezonu trzeba liczyć na zwycięstwa drużyn takich jak New York, Cleveland, Detroit czy Sacramento, Utah i LA Lakers.