Tygodniowe podsumowanie #1

http://i.cdn.turner.com/drp/nba/pelicans/sites/default/files/styles/story_main_photo/public/nopphx_quotes2.jpg?itok=eJDteNXvPierwsze podsumowanie tygodnia w tym sezonie. Jeszcze zapewne kompletnie niepodobne do tego, co będzie na stałe pojawiać się na stronie, ale pierwsze koty za płoty, jak to mówią. Podsumowania będą pojawiać się w piątek lub sobotę – to zależy od liczby spotkań lub daty ich rozgrywania.

To był najlepszy tydzień Pelicans w tym sezonie. Skończyliśmy w sumie 3-1 (2-1 w opisywanych meczach + Spurs). Jedyna porażka z Clippers przyniosła jednak o wiele więcej niż kolejne „L” w statystykach – straciliśmy Anthony’ego Davisa z kontuzją kolana i to od informacji o jego zdrowiu zależeć będzie z jakimi humorami podejdziemy do następnego tygodnia rozgrywek.

SUNS 116 – 122 PELICANS

To było bardzo ciężkie spotkanie. Głównie dlatego, że gra Phoenix Suns opiera się na hustle plays, olbrzymim zaangażowaniu i bardzo niewygodnych obrońcach takich jak P.J. Tucker czy Eric Bledsoe. To też zespół z jednym z lepszych backcourtów w lidze, w postaci Knighta i Bledsoe.

Pelicans grali jak lepsza drużyna, ale w drugiej kwarcie wpadli w kłopoty z faulami już po 2 minutach gry, a Suns fantastycznie wykorzystali ten aspekt i punkty zdobywali głównie z linii rzutów wolnych. Mecz rozstrzygnął się więc w ostatnich minutach, a nawet i sekundach. Obrona Pellies była na wysokim poziomie, ale Suns mieli „dzień konia” i nawet z nieprzygotowanych i ciężkich pozycji często trafiali z dystansu wciąż trzymając się gospodarzy.

Po tym jak przez trzy kwarty największą robotę dla drużyny coacha Alvina Gentry’ego robili Ryan Anderson (jest hot!) i Ish Smith, tak w czwartej kwarcie mecz przejął Anthony Davis. Silny skrzydłowy poprowadził Pelicans do zwycięstwa po tym jak trafił swoją pierwszą „trójkę” w spotkaniu w jednej z ostatnich akcji, które były decydujące. Zagrywka miała pozwolić AD na rozegranie akcji w post, ale Suns szybko to przejrzeli i wypchnęli Davisa na dystans, skąd mimo wszystko również zostali skarceni. Kilkanaście sekund czasu meczowego później Davis zablokował rzut Mirzy Teletovicia z rogu i wygrał tym samym mecz. To były akcje MVP-like.

Davis miał 32 punkty, 19 zbiórek i 4 bloki. Wspomagali go najlepiej Ish Smith bliski triple-double z 17 punktami, 9 zbiórkami i 8 asystami oraz Ryan Anderson rzucający ogniem – 29 punktów. Bardzo fajnie po ciężkim starcie wyglądał też aktywny tego dnia Eric Gordon – 20 punktów i 5 trafień za trzy.

Największe problemy pośród Słońc sprawiał Eric Bledsoe – 29 punktów, 6 asyst i 7 zbiórek.

PELICANS 120 – 114 SUNS

To miał być ten moment gdy bogowie koszykówki uśmiechną się niemal po raz pierwszy w tym sezonie, gdy Tyreke Evans i Eric Bledsoe byli na liście game-time decision – zagrają czy też nie? Kolejny raz w tym roku jednak to Pelicans musieli radzić sobie bez jednego ze swoich liderów, podczas gdy ich rywal dostaje z powrotem bardzo ważnego gracza.

Tyreke nie wystąpił pierwszy raz w tym sezonie, gdyż nie czuł się jeszcze na tyle silny po wielu wyczerpujących treningach, które przeszedł. Reke przed meczem jednak bardzo żarliwie przekonywał dziennikarzy, że to będzie ten tydzień gdy wreszcie zagra.

Pelicans nie dość, że bez Evansa to zaczęli rewanżowy mecz na wyjeździe po prostu katastrofalnie. Fatalna skuteczność i kompletna nieporadność w obronie doprowadziła do tego, że to Suns wygrali pierwszą kwartę 39 – 25 i biorąc pod uwagę grę Pelikanów, wcale nie był to najwyższy z możliwych wymiarów kary. Brandon Knight szalał na parkiecie i rzucił +20 punktów w kilkanaście minut. Coś odmieniło się jednak w drugiej kwarcie, gdy Anthony Davis i Ryan Anderson zaczęli swoje show i Pelicans zaczęli szybką pogoń za rywalem i trzecim zwycięstwem z rzędu.

Prawdziwy pokaz dobrej gry to jednak druga połowa, którą Pelikany wygrały 62 – 54. Głównie dobra obrona zmusiła Suns do odejścia od gry przez swoich najlepszych zawodników i znaleźli dużo w tym szczęścia dzięki bardzo dobrej grze Jona Leuera i T.J. Warrena. To samo jednak robił w szeregach przyjezdnych Ish Smith, który zaczął swój pokaz, wybitnej, mówmy otwarcie, gry. Smith raz po raz wchodził jak w masło w obronę Suns, a przy tym trafiał wręcz nieprawdopodobne rzuty na półdystansie i dalekim dystansie (2-2 za trzy w drugiej kwarcie).

Poza fantastycznym Smithem pomagali mu również bardzo skuteczny Ryan Anderson rozbijający w post swoich przeciwników oraz agresywni Jrue Holiday i Eric Gordon. To jednak Anthony Davis kolejny raz w tym tygodniu wykończył Phoenix Suns – za pierwszym razem gdy po dwóch dobitkach w jednej akcji wyprowadził zespół na prowadzenie, a kilka sekund później zebrał w tłumie ważną piłkę po niecelnym rzucie Erica Bledsoe’a.

Pelicans wygrali trzecie spotkanie z rzędu i czwarte w sezonie.

Anthony Davis zdobył 26 punktów (11-14 z gry), 17 zbiórek, 2 przechwyty i 2 bloki. Ish Smith dołożył do tego 20 „oczek” oraz 11 asyst, a z ławki wspierał go też Ryan Anderson z 20 punktami i 6 zbiórkami.

Oprócz tego Jrue Holiday miał 19 punktów i 5 asyst, a Eric Gordon pokaźne 23 „oczka” z 11 rzutów.

Dla Suns najlepiej zagrali Knight (29 punktów, 10 asyst), Eric Bledsoe (18 punktów, 7 asyst), T.J. Warren (18 pkt) oraz objawienie drugiej połowy Jon Leuer (20 pkt, 12 zbiórek).

PELICANS 90 – 111 CLIPPERS

Pelikany kontynuowały swój wyjazdowy trip wyjeżdżając tym razem do Los Angeles i zagrać tam z miejscowymi Clippers. Ten zespół nie „leży” nam już od dłuższego czasu i najczęściej kończy się sporym łomotem. Tym razem nie było inaczej, a już w połowie trzeciej kwarty można było się rozejść i myśleć innym spotkaniu. Pech jednak chciał, że Pelicans nawet przegrywać odpowiednio nie potrafią i w przegranym meczu stracili też Anthony’ego Davisa.

O meczu nie ma co się rozpisywać – Clippers przejęli mecz już od pierwszych minut, a swojego prowadzenia nie oddali nawet na sekundę. Drużyna Alvina Gentry’ego nie potrafiła znaleźć złotego środka aby chociaż zbliżyć się do swoich rywali. Gorąco wszystkim zrobiło się jednak w trzeciej kwarcie, gdy już niemal pogodzeni z porażką musieli znosić Davisa do szatni, który nie był w stanie postawić na ziemi nogi z kontuzjowanym kolanem. Anthony zderzył się w starciu z Chrisem Paulem, który w (prze)dziwny sposób wygiął się w stronę Davisa i porachował mu prawe kolano. Silny skrzydłowy natychmiastowo padł na parkiecie, a na rękach z parkietu znieśli go Kendrick Perkins i Alexis Ajinca.

Bardzo dziwne w tym wszystkim było również to, iż sędziowie spotkania widzieli w tym wszystkim jeszcze faul cierpiącego z bólu Davisa. Tego było za dużo i masowo zaczęły sypać się faule techniczne za pyskówkę i dyskusję z arbitrami. Ukarani zostali Alvin Gentry, Robert Pack, Kendrick Perkins, Omer Asik i wkurzony Ryan Anderson. Do wszystkiego dołączył jeszcze Chris Paul, którego głupie wystąpienie doceniono również faulem technicznym.

Czwarta kwarta to już gra rezerwowych i czekanie aż męczarnie w Staples Center się skończą.

Stan Anthony’ego Davisa nie jest znany. Zawodnik w szatni poczuł się ponoć lepiej i był w stanie rozruszać kolano, ale na parkiet już nie był w stanie wrócić. Nie doszło do jakichkolwiek złamań czy zerwań, ale obrzęk po starciu może wykluczyć zapewne zawodnika na kilka spotkań. Módlmy się jednak aby do tego nie doszło gdyż seria kolejnych porażek z rzędu mogłaby być dla New Orleans Pelicans zabójcza i kończąca sezon.

NAJWIĘKSZE POZYTYWNE ZASKOCZENIA TYGODNIA:

1. Przede wszystkim jest to forma Isha Smitha. Rozgrywający jak nikt inny wykorzystuje swoją szansę aby zabłysnąć w lidze NBA przy absencji Tyreke’a Evansa oraz Norrisa Cole’a. Momentami to on wygląda jak pierwszy rozgrywający, nie Jrue Holiday. Ish jest jednym z najszybszych zawodników w lidze, a przy tym fantastycznie widzi parkiet. Jego odrzucenia piłki na dystans po swoich penetracjach otwierają kolegom z drużyny całkowicie miejsce do rzutu. Przy tym wszystkim poprawił swój rzut i Pelikany mogą na nim polegać również przy grze na półdystansie.

Smith w ostatnich trzech meczach zapisuje na swoim koncie średnio 17.3 punktów, 9.7 asyst, 6 zbiórek, 2 przechwyty i poniżej 2 strat. Rzuca też na 44% z gry i 40% za trzy. To są liczby podobne do najlepszych rozgrywających ligi. Wow.

2. Ryan Anderson. To on, nie Anthony Davis, momentami jest liderem drużyny i ciągnie ekipę za sobą swojej formie rzutowej. Ryno jest w najlepszej formie swojego życia i widać to w pracy jego nóg, które wydają się znacznie lżejsze. Anderson przy rzucie bazuje właśnie na wyjściu z nóg, a te w zeszłym sezonie często odmawiały posłuszeństwa i tracił przy tym na dynamice, a piłka często kończyła lot na przedniej obręczy.

NAJWIĘKSZE NEGATYWY TYGODNIA:

1. Rotacja Alvina Gentry’ego. Wciąż nie potrafię rozgryźć jak to działa. New Orleans Pelicans zapłacili kupę szmalu Omerowi Asikowi i Alexisowi Ajincy w to lato, głównie dlatego, że Gentry tak chciał i widział tę dwójkę w swojej rotacji jako ważnych zawodników. Tymczasem Omer gra fatalnie i nie dostaje zbyt wielu szans aby to naprawić. Największy żal mam jednak o brak Francuza, który w zeszłym sezonie pokazał, że potrafi być cennym zmiennikiem i dać bardzo dużo swojej drużynie. Jest długi, wysoki co przeszkadza rywalom w graniu pod koszem, a przy tym to najlepszy gracz w post w drużynie.

Gentry uzasadnia to tym, iż Ajinca i Asik będą w grze gdy matchupy będą do tego odpowiednie. Okej, ale przez ostatnie 1.5 miesiąca żaden taki mecz się jeszcze nie trafił i nie wiem czy to się stanie w tym sezonie. Jeśli to ma dalej tak wyglądać to lepsza dla Pelicans będzie po prostu wymiana tych graczy na kogoś bardziej pożytecznego. Wykorzystać można wciąż niezłą opinie m.in. o Ajincy, który szalał rok temu pod nieobecność Anthony’ego Davisa.

2. Tyreke Evans. Miał wrócić na początku tygodnia – mamy już sobotę (jak to piszę), a Tyreke’a wciąż widziałem jedynie w garniturze. Lekarze klubowi kolejny raz dają swój popis. Oby nie mieli nawet szansy na zrehabilitowanie się przy kontuzji Anthony’ego Davisa.

MVP TYGODNIA:

Ish Smith, mimo, że Anthony Davis zaczął robić swoje-rzeczy. To jednak gdy rozgrywający był na parkiecie, szczególnie w starciach z Suns, gra wyglądała szybko i o wiele bardziej agresywnie. Smith daje tej drużynie bardzo wiele i póki co najlepiej wpisał się w nowy system Alvina Gentry’ego co jest ogromną niespodzianką.

PIĄTKA TYGODNIA:

Smith-Holiday-Gordon-Anderson-Davis

CYTAT TYGODNIA:

„Muszę być na parkiecie. Mamy zbyt wielu kontuzjowanych zawodników, a ja nie mogę pozwolić sobie do nich dołączyć” – Anthony Davis

NADCHODZĄCE SPOTKANIA:

@ UTAH
vs GRIZZLIES
@ HOUSTON
vs CAVALIERS