Miał być run, miało być kilka wygranych z rzędu, a wracamy kolejny raz do punktu wyjścia. Pelicans znów pokazali swoją nieporadność i brak stabilizacji – po świetnym meczu przeciwko Memphis Grizzlies, podopieczni Monty’ego Williamsa ulegli miejscowym Celtics.
Przez całe spotkanie obydwie ekipy szły łeb w łeb, a ludzie oglądający spektakl w TD Garden mogli być zadowoleni wysokim poziomem gry. Kluczowe okazały się ostatnie minuty czwartej kwarty, gdzie minimalna przewaga Pelicans zaczęła stopniowo topnieć, aż w pewnym momencie Celtics odskoczyli na kilka punktów. Pellies mieli jeszcze szansę na wyrównanie, lecz na 40 sekund przed końcem wynik spotkania przypieczętował „trójką” Marcus Smart trafiając ten rzut z konieczności, po kompletnie nieudanej akcji. NBA.
Pelicans przegrali to starcie jednak głównie przez własną niekonsekwencję i niedbałość. Mnóstwo fatalnych i GŁUPICH strat, które pozwalały Bostończykom na bardzo łatwe punkty. Podkreślić trzeba również ogromne problemy na deskach, które sprawiał głównie Jared Sullinger i po ofensywnych zbiórkach punktował środkowych Pels. Anthony Davis pozwolił Sullingerowi rozpędzić się w czwartej kwarcie, który poprowadził swój zespół do zwycięstwa zdobywając 27 „oczek”. Pelicans są kolejny raz również ekipą, na której pewien zawodnik jest w stanie poprawić swoje career-high. Tym razem szczęśliwcem okazał się Jae Crowder – zdobywca 22 punktów, które zdobywane były głównie po błędach Tyreke’a Evansa w defensywie, gdy ten urywał się po zasłonie.
Z pewnością na wynik meczu wpłynęła również absencja Jrue Holiday’a, który po pierwszej połowie nie wybiegł już na boisko. Jedyny klasyczny rozgrywający zespołu z Nowego Orleanu doznał zapalenia prawej kostki i nie był w stanie pomóc swoim kolegom w drugiej połowie. Rolę rozgrywającego przejął Tyreke Evans.
Wyróżnić trzeba dzisiaj Anthony’ego Davisa, który zdobył w sumie 34 punkty, 9 zbiórek i 3 bloki. Obrońcy Celtics nie potrafili znaleźć odpowiedzi na jego grę pod koszem, stąd nie za bardzo rozumiem też dlaczego tak często odchodził od strefy pomalowanego i starał się punktować z półdystansu. Bardzo fajnie zagrał też Eric Gordon, który poza 4 stratami nie miał słabszych momentów. Grał solidnie w obronie i skutecznie w ataku – 21 punktów, trafiając 7 na 12 oddanych rzutów.
New Orleans Pelicans na parkiet wracają już pojutrze w meczu z będącymi na fali Detroit Pistons. Stan Jrue Holidaya jest nieznany i zespół nie wie jeszcze czy zawodnik będzie w stanie zagrać.