Pelikany z Nowego Orleanu odniosły już trzecią porażkę z rzędu bez Ryana Andersona w składzie. Drużynie prowadzonej przez Monty’ego Williamsa wystarczyła jedna fatalna kwarta u siebie w New Orleans Arena, aby nie poradzić sobie z przyjezdnymi Washington Wizards.
New Orleans Pelicans zaczęli pierwszą kwartę znacznie lepiej od swoich rywali. Przede wszystkim Jrue Holiday był bardzo aktywny w obronie co prowadziło do łatwych punktów czy to Erica Gordona czy Alexisa Ajinci. Po stronie Wizards skuteczni z dystansu byli Trevor Ariza i John Wall.
Znaczne problemy zaczęły się gdy z parkietu zejść przez problemy z faulami musiał Anthony Davis. Washington Wizards kontynuowali swoją bardzo dobrą grę jeszcze w drugiej kwarcie, gdzie wypunktowali drużynę Pelikanów aż 17 punktami. Taka strata była już zbyt duża dla drużyny prowadzonej przez Monty’ego Williamsa i pomimo dużego runu w czwartej kwarcie, którą wygraliśmy 15 punktami nie udało nam się do przypieczętować pogoni za rywalem i przegraliśmy ostatecznie to starcie na własnym terenie 102 – 96.
Głównym problemem była skuteczność zza łuku (tylko 4 na 13) i fatalna postawa na deskach, gdzie przyjezdni zdołali zebrać aż 46 piłek z tablic, przy jedynie 37 Pellies.
Anthony Davis zdobył w meczu 21 punktów, 7 zbiórek i 3 zbiórki, a Eric Gordon dodał 23 „oczka”. Cała reszta – z Evansem (0-5 z gry) i Holidayem (3-11 z gry) na czele – bardzo mocno zawiodła.
New Orleans Pelicans są już 0-3 bez Ryana Andersona w składzie, a przed nami bardzo ważne i zarazem trudne dwa mecze z rzędu z rywalem z dywizji – Dallas Mavericks. Dwie porażki mogą oddalić zespół z Luizjany o sporo spotkań od pierwszej ósemki Zachodu.