Zapowiedź 2018-19: Elfrid Payton

Elfrid Payton wreszcie trafia tam, gdzie od początku widocznie miał trafić. W noc draftu 2013, New Orleans Pelicans wymienili Nerlensa Noela i pick w pierwszej rundzie 2014 za Jrue Holidaya do 76ers. Okazało się, że tym pickiem będzie właśnie Elfrid Payton, który już w swoją noc draftu został wymieniony z Filadelfii do Orlando Magic. Payton zanim jeszcze pojawił się w lidze, był wymieniany 2-krotnie. Teraz zagra dla klubu ze swojego rodzinnego miasta i ma coś do udowodnienia.

POPRZEDNI SEZON

Średnie: 12.7 pkt, 6.2 ast, 1.3 zb, 2.7 to, 49 fg%

Jeśli patrzy się w statystyki Elfrida Paytona wydaje się, że to porządny z klasy średniej rozgrywający. Coś jednak od początku jego przygody w NBA wydaje się nie tak. Rzut, zaangażowanie, odpowiednia rola w drużynie. Potencjał jest duży, ale głowa wydaje się za nim nie nadążać.

Payton po 3.5 latach przygody w Orlando, został wymieniony do Phoenix za zaledwie drugą rundę draftu. To już świadczy o tym, że jego wartość spadła na łeb na szyję. Dla Suns zagrał w 19 spotkaniach i nawet tam nie potrafił rozwinąć skrzydeł, a wydawało się, że ekipa grająca o nic, z miejscem dla rozgrywającego może wreszcie pokazać swoje umiejętności. Po zakończeniu sezonu, Phoenix nie byli zainteresowani przedłużeniem umowy. Wówczas pojawił się Dell Demps.

PRZEWIDYWANIA 

Dla Elfrida Paytona gra w systemie Alvina Gentry’ego to życiowa szansa. Każdy rozgrywający grający dla tego trenera (lub jako asystent) był lub osiągał bardzo wysoki poziom – Steve Nash, Chris Paul, Stephen Curry, a teraz Jrue Holiday czy Rajon Rondo. Payton ma pierwszy raz w karierze szansę zagrać dla dobrego zespołu i to w szybkim systemie, gdzie rozgrywający jest szalenie ważnym graczem i musi załapać odpowiedni kontakt z TOP3 graczem ligi – Anthonym Davisem. Jeśli Elfrid wykorzysta swoją szansę, to może w przyszłym roku zgarnąć dużą kasę na rynku wolnych agentów.

Payton może skorzystać z obecności Anthony’ego Davisa, ale przede wszystkim grając u boku Jrue Holidaya, który pomoże mu po obu stronach parkietu. Jrue wspominał już, że jest pod wrażeniem gry w obronie Paytona i ma nadzieję, że stworzą najlepszy duet obrońców na swoich pozycjach. Do tego wszystkiego, Payton stylem gry bardzo przypomina Rajona Rondo – woli dograć, woli wjechać pod kosz, niż samemu do niego rzucać. Elfrid to – tuż za Russellem Westbrookiem – najlepiej penetrujący rozgrywający w lidze NBA. I robił to w Orlando Magic oraz Phoenix Suns. Jak dobry może być, jeśli na obrońcy będą skupieni na bronieniu Jrue, Davisa, Miroticia czy Randle’a?

Jeśli Elfird będzie skutecznie wykonywać robotę, którą dotychczas robił, będzie to bardziej efektowne, ale i efektywne w New Orleans Pelicans. Ma on również zaledwie 24 lata i można wciąż spodziewać się sporego rozwoju w jego grze, zwłaszcza u rozgrywających ten skok dokonuje się kiedy dźwiga się jakiś bagaż doświadczeń. Payton stwierdził, że bardzo mocno pracował nad swoim rzutem, mówił o tym też Alvin Gentry, a dziennikarze obecni na treningach są pod wrażeniem seryjnie trafianych rzutów z dystansu. Przełom?

CEL

Elfrid Payton dość nieoczekiwanie stał się pierwszą opcją na pozycji rozgrywającego Pelikanów. Przychodząc tutaj, większość widziała go za plecami Rajona Rondo, ale po odejściu weterana do Los Angeles Lakers, buty w jakie musi wejść 24-latek są naprawdę duże. Rondo ma za sobą bardzo dobry sezon, z genialnymi playoffami na czele. Niewielu jednak pamięta, że Rondo przez początek sezonu był kontuzjowany, a następnie bardzo dużo czasu potrzebował, aby dojść do optymalnej formy. Gdy już jednak do niej doszedł, to często odpuszczał grę defensywną i duże obciążenie musiał dźwigać Jrue Holiday.

Payton jest młodszy i zdrowszy, z „małpką” na ramieniu. Musi on udowodnić swoją wartość, a jeśli nie w Pelicans, to już chyba więcej tak dużej szansy może nie dostać. Teraz, albo nigdy.

Eksperci twierdzą, że Pellies będą bardzo tęsknić za Rajonem Rondo. Stawiam jednak, że jeśli Elfrid Payton wejdzie na wyższy – od kilku lat oczekiwany – poziom, to w Nowym Orleanie szybko o Rondo uda się zapomnieć.