Transfer Juliusa Randle’a odegrał się wręcz błyskawicznie. Kiedy pojawiła się informacja o tym, że gracz nie zostanie w Los Angeles Lakers, kilka minut później mówiło się o zainteresowaniu ze strony Pelicans, żeby po chwili stać się graczem drużyny z Nowego Orleanu. Wówczas wszyscy zastanawiali się, co to oznacza w przypadku przedłużenia kontraktu DeMarcusa Cousinsa, czy to jego zastępstwo, czy może dodatkowa opcja podczas kiedy Boogie będzie leczyć kontuzję? Okazało się jednak, że Julius szykowany jest aby wejść w buty dużego rozmiaru.
POPRZEDNI SEZON
Średnie: 16.1 pkt, 8.0 zb, 2.6 ast, 56 fg%
Julius Randle od jakiegoś czasu miał łatkę gracza, który nie rozwija się zbyt szybko, jest ograniczony w ataku oraz obronie. Fani Lakers często psioczyli na jego braki w defensywie i to, że rzucenie dużej kasy na stół w celu przedłużenia kontraktu może okazać się błędem. Randle był jednak w tzw. contract-year, gdzie musiał udowodnić swoją wartość i zrobił to w sposób fantastyczny. Druga połowa sezonu Juliusa to prawdziwy popis jego talentu. Od początku lutego notował średnio blisko 20 punktów i 10 zbiórek, grając na 56% skuteczności z gry.
Kiedy wydawało się, że jego pozostanie w Kalifornii wydaje się rzeczą niemal pewną, po przyjściu LeBrona Jamesa trzeba było zmienić skład personalnie i okazało się, że dla Randle’a nie ma zbyt dużo miejsca. Nie tylko ze względu na jego sylwetkę, ale również przez kłopot finansowy. Lakers po prostu nie mieli z czego wyłożyć pieniędzy. Nie musiał jednak zbyt długo czekać, aby odebrać telefon z Nowego Orleanu.
PRZEWIDYWANIA
Randle pokazał, że może być uniwersalnym graczem, który potrafi biegać w kontratakach, rozgrywać piłkę i przede wszystkim walczyć na każdym miejscu na parkiecie. I tego oczekuje od niego Alvin Gentry. Julius ma być bardziej aktywną, zwinniejszą i szybszą wersją DeMarcusa Cousinsa. Randle nigdy nie grał w zespole, który preferuje tak szybkie przechodzenie do ataku, jak New Orleans Pelicans, a taki system wydaje się być skrojony pod jego talent. Wydaje się, że nic nie stoi na drodze, aby Julius w pełni rozwinął skrzydła i stał się jednym z topowych graczy na swojej pozycji.
Z pewnością w dobrym sezonie Randle’a może pomóc mu pierwszy raz obecność obok takich graczy jak Jrue Holiday oraz Anthony Davis, którzy po prostu tworzą dla swoich kolegów łatwe warunki do gry w koszykówkę. Alvin Gentry m.in. podczas media day stwierdził, że przez nadmiar talentu w postaci Mirotić/Davis/Randle będzie testowane ustawienie, gdzie na parkiecie przebywać może cała trójka.
Na ten moment bardziej optymalne wydaje się jednak wyjście z Miroticiem w pierwszej piątce, który sprawdził się w swojej roli obok Davisa znakomicie, zwłaszcza w playoffach. Nie ulega jednak wątpliwości, że Randle będzie momentami wręcz kluczową osobą podczas sezonu Pelikanów. Bardzo ważną rzeczą, która pozwoli Juliusowi na zgarnięcie większej ilości minut – zwłaszcza obok Davisa – to jego rzut z dystansu. W 3-letniej przygodzie w NBA, Randle oddał tylko 144 rzuty za trzy i to ma się zmienić w tym roku. Podobno bardzo mocno zaangażował się w poprawę tego aspektu w swojej grze i to może być dla niego rzeczą rewolucyjną.
Myślę, że ze względu na matchupy i rywali z jakimi przyjdzie grać Pelikanom, Randle oraz Mirotić mogą wymieniać się w pierwszej piątce, co doda w szatni nieco pikanterii. Zwłaszcza, jeśli popatrzy się na sytuację kontraktową tych dwóch graczy – bowiem w dwójkę walczyć będą o nowy kontrakt w NBA. Miroticiowi kończy się kontrakt, a Julius będzie miał opcję zawodnika (z której raczej nie będzie chciał skorzystać, jeśli jego sezon będzie na dobrym poziomie).
CEL
Dla gracza będącego niejako w contract-year, cel może być tylko jeden. Udowodnienie, że zasługuje się na duży kontrakt. Julius Randle musi pokazać, że wykręcane cyferki w słabych Lakers pod koniec zeszłego sezonu to nie tylko wykorzystanie okazji. Randle musi udowodnić, że jest w stanie robić takie rzeczy w klubie, który walczy o wyższe cele i awans do playoffs wydaje się być wręcz obowiązkiem – nawet w tak silnej konferencji jak ta na Zachodzie. Nie można rownież zapomnieć o tym, iż Randle to zaledwie 24-latek, od którego pracodawcy oczekiwać wciąż będą progresu. Jeśli takowy nie będzie widoczny, Julius może zacząć tracić pieniądze. Za nic w sporcie nie płaci się bowiem aktualnie tak dobrze, jak za potencjał.
Jedno jest pewne, przed Juliusem Randlem życiowa szansa, aby zapisać się w NBA jako gracz z wysokiej półki. W systemie Alvina Gentry’ego może pokazać się z kompletniej innej strony. Jego umiejętność gry tyłem do kosza, a następnie gra w kontrze podczas gdy piłka leży w jego ręce – to wszystko wygląda dosyć przerażająco, jeśli obok biega gracz pokroju MVP, Anthony Davis.