Zapowiedź: vs. Dallas Mavericks

New Orleans Hornets po dwóch porażkach z rzędu wracają do grania po krótkiej przerwie gdzie w Dallas zmierzą z miejscowymi Mavericks. Hornets legitymują się bilansem 7-25 co klasyfikuje ich wciąż na ostatnim miejscu na Zachodzie i nawet powrót Erica Gordona nie mówi nam o tym, żeby miało się to szybko zmienić. 

Dallas Mavericks to 12. ekipa Zachodu czyli zdecydowanie poniżej oczekiwań jakie stawiał swojej drużynie właściciel Mark Cuban. W Teksasie kibice są bardzo zawiedzeni, a mówią o tym sami zawodnicy, którzy twierdzą, że mają już dość przegrywania. Są bowiem 13-20 w tym sezonie i 8-6 we własnej hali gdzie przyjdzie im dzisiaj grać. „Szerszenie” na wyjazdach spisują się lepiej niż w domu i są 4-12. Czy mogą się więc pokusić o zwycięstwo?

Myślę, że na pewno tak. Po meczu przerwy dla Erica Gordona, któremu lekarze powiedzieli, że w meczu back-to-back powinien zrobić sobie dzień wolny (w meczu z Rockets). Na mecz z Mavericks Gordon wraca już o wiele silniejszy, a Monty Williams spodziewa się dać mu już 5-10 minut więcej niż miało to miejsce w pierwszych meczach po powrocie. Jeszcze trochę i Eric Gordon będzie dostawał swoje regularne minuty.

Eric Gordon nie jest jednak jedynym zawodnikiem po kontuzji, który wrócił do grania. Mowa tutaj oczywiście o Dirku Nowitzkim, który w tym sezonie ma za sobą już 6 spotkań – wszystkie z ławki. Jego minuty powoli rosły, a już w meczu z dogrywką z Miami Heat grał przez ponad 29 minut i miał na swoim koncie 19 punktów i 6 zbiórek. Ważną wiadomością jest to, że dzisiaj wróci do pierwszej piątki. Dla podopiecznych Monty’ego Williamsa, a przede wszystkim dla Anthony’ego Davisa priorytetem powinno być zatrzymanie Niemca, który jeżeli dobrze wejdzie w meczu może go sam wygrać. W zeszłym sezonie „Szerszenie” tracili 103.1 punktów PER 100 posiadań kiedy Dirk był na parkiecie.

Dirk Nowitzki to jednak nie jedyna broń Mavs. Podczas offseasonu do Dallas sprowadzono O.J. Mayo, który jest w tej chwili – moim zdaniem – największym zaskoczeniem, a potwierdza to swoją wyśmienitą skutecznością przede wszystkim zza łuku. Mayo zdobywa średnio 18.6 punktów, 3.6 zbiórek i 3.8 asyst. Trafia na 46% skuteczności zza łuku i 47% w ogóle. Nie można mu zostawiać miejsca do rzutu, podobnie jak Ryanowi Andersonowi, który sprawi, że będziemy mieć na parkiecie dwóch najlepszych(?) strzelców za „trzy” w tym sezonie.

Na parkiecie zobaczymy również dawnego kolegę – Chrisa Kamana, który dokłada co mecz prawie 14 punktów i 6.5 zbiórki. Zwrócić uwagę trzeba również na Vince’a Cartera, który ostatnio pokazuje, że Vinsanity wciąż istnieje i skacze jak w 2003 roku. Zdobywa na mecz 12 punktów.

Dzisiejszej nocy możemy spodziewać się bardzo fajnego spektaklu. Będziemy oglądać bardzo dobrych strzelców, graczy wracających do siebie po kontuzjach, ale przede wszystkim będzie to bitwa drużyn z tej samej dywizji. Początek spotkania o godzinie 2:30 czasu polskiego.

NEW ORLEANS HORNETS

PG – Vasquez; SG – Rivers; SF – Thomas; PF – Davis; C – Lopez

DALLAS MAVERICKS

PG – Collison; SG – Mayo; SF – Marion; PF – Nowitzki; C – Kaman