Zapowiedź: vs. Golden State Warriors

New Orleans Hornets po zwycięskim back-to-back po Dywizji Atlantyckiej i zwycięstwach nad 76ers i Celtics wracają do siebie, do Nowego Orleanu. W New Orleans Arena miejscowe „Szerszenie” będą gościć piątą ekipę Zachodu – Golden State Warriors. 

„Wojownicy” to jedna z rewelacji tego sezonu, bowiem jeszcze sezon temu byli trzecią najgorszą drużyną Konferencji, a dziś są już pewniakami do gry w fazie Play-Offs. Cały ten wózek ciągnie przede wszystkim Stephen Curry oraz David Lee. Ten pierwszy nie gra już jednak od prawie tygodnia przez problemy z kostką i kolanem, a wyniki tego widać od razu. 

Wszystkie 3 poprzednie spotkania Warriors bez Curry’ego przegrali. W sumie ta drużyna bez swojego lidera w ostatnich dwóch sezonach jest 10-32. Jego stan na dzisiejsze spotkanie z New Orleans Hornets wciąż jest uznawany jako wątpliwy, ale ostateczne stanowisko w tej sprawie klub podejmie przed meczem. Golden State są aktualnie w back-to-back, a do Luizjany przyjeżdżają prosto z San Antonio gdzie przegrali tej nocy 95 – 88. Warriors na wyjazdach są 11-9, Hornets u siebie w domu 6-13.

„Jestem zawiedziony ostatnimi porażkami, ale w tym samym czasie cieszę się z tego w jakim kierunku zmierza ta drużyna zaraz po tym, wciąż stajemy się lepsi” – mówił szkoleniowiec Warriors, Mark Jackson

Bez wątpienia dzisiejsze spotkanie będzie bardzo dużą szansą na odniesienie siódmego zwycięstwa w ostatnich ośmiu meczach. Hornets wygrali nieoczekiwanie swoje ostatnie dwa spotkania, a ostatnie z Celtics udało się wygrać nawet bez Erica Gordona, który w meczach b2b wciąż dostaje wolne i Monty Williams stara się go oszczędzać. Dziś na Golden State Warriors będzie zwarty i gotowy, aby pokonać wyżej notowanego rywala.

Jeżeli drużyna Marka Jacksona wystąpi dzisiejszej nocy to ważne będzie zatrzymanie jego zmiennika i naszego dawnego przyjaciela – Jarretta Jacka. Jack wchodząc z ławki notuje średnio na mecz 12. punktów i 5.2 asyst, a grając jako starter w dwóch meczach ma średnio 18 punktów i 6 asyst. Będzie tutaj bardzo duży problem w upilnowaniu go tym bardziej, że występ Greivisa Vasquez stoi wciąż pod znakiem zapytania po tym jak powiedział, że ma objawy grypy. Jeżeli Hornets będą grać bez Wenezuelczyka to będzie to ogromnie duży cios, ale i rywalizacja straci trochę smaku bez dwóch czołowych zawodników drużyn.

Steph Curry zdobywa średnio 20.5 punktów, 6.6 asyst i 4.2 zbiórki i jeżeli zabraknie go na parkiecie dzisiejszej nocy ktoś – jeżeli Warriors myślą o zwycięstwie – będzie musiał zdobyć te punkty za niego. Kimś takim jest bez wątpienia David Lee, który mierzy w tym sezonie nawet w All-Star Game notując na swoim koncie średnio niespełna 20 punktów i 11 zbiórek. Jeżeli Anthony Davis czy też Jason Smith lub Ryan Anderson zostawią skrzydłowemu Warriors zbyt dużo miejsca i pozwolą na swobodną grę może się to skończyć dla nas bardzo źle.

Curry rzuca zza łuku ze skutecznością 46%, trafił również w tym sezonie zaraz po Ryanie Andersonie najwięcej „trójek”. Hornets będą dzięki jego absencji mieli trochę mniej roboty przy bronieniu obwodu (z czym mają w tym roku duże problemy), ale w Warriors jest kilku graczy którzy mogą postraszyć rzutem. Kimś takim jest na pewno Klay Thompson, który jest trzecim strzelcem drużyny z 15.6 „oczkami” na spotkanie. Trafia na prawie 40% skuteczności zza łuku, a jego pilnowaniem zajmie się dzisiaj za pewne Eric Gordon, który nie może tracić go z oka, bowiem Klay to znakomity catch-and-shooter.

Swoje zza linii rzutów za „trzy” dorzuca zawsze również wybrany w Drafcie 2012 Harrison Barnes, który stał się bardzo dużym wzmocnieniem tej drużyny. Barnes zdobywa średnio 9.3 punktów i 4.3 zbiórek, a „trójki” trafia z 38% skutecznością. Al-Farouq Aminu powinien jednak poradzić sobie z „przykryciem” debiutanta, szczególnie patrząc na to w jak doskonałej formie jest Nigeryjczyk.

Dużo do drużyny wnosi rezerwowy Warriors i podobnie jak w przypadku Jacka były reprezentant New Orleans Hornets – Carl Landry, z którymi łatwą stratą wciąż nie potrafię się pogodzić. Landry wchodząc w każdym meczu z ławki w 25 minut zdobywa na swoim koncie średnio 12.2 punktów i 6.5 zbiórek. Robi bardzo dużą różnicę gdy wchodzi na parkiet i wnosi swoją energię. Hornets powinni go zatrzymać, a jeżeli będzie to po prostu niemożliwe to w odpowiedzi powinni się natychmiastowo pojawić Smith oraz Anderson.

Po stronie Golden State Warriors zabraknie na pewno Brandona Rusha, który wypadł na cały sezon oraz Andrewa Boguta, którego powrót jest zapowiadany na początek lutego. Wątpliwe jest też to, że na parkiet wybiegnie Steph Curry, ale Hornets wciąż będą czekać na oficjalną informację. Jeżeli chodzi o New Orleans Hornets to nie wystąpi dzisiaj Brian Roberts, który podkręcił kostkę w meczu z Boston Celtics, ale również czekamy na decyzję w sprawie Greivisa Vasqueza, który podobno jest po prostu chory na grypę.

Ostatnie wygrane wciąż nie satysfakcjonują Monty’ego Williamsa, który wciąż chce więcej, co jest znakomitą postawą naszego szkoleniowca.

„Jeżeli popatrzysz na nasz bilans to nie jesteśmy w takim miejscu aby śmiać się i cieszyć z kilku zwycięstw. Wciąż mamy dużo do roboty” – mówił Monty

Spotkanie to zapowiada się bardzo ciekawie, a jego start już o godzinie 2:00 czasu polskiego w New Orleans Arena. Geaux Hornets! 

Hornets: PG – Vasquez; SG – Gordon; SF – Aminu; PF – Davis; C – Lopez
Warriors: PG – Jack; SG – Thompson; SF – Barnes; PF – Lee; C – Ezeli