Krótko, zwięźle i na temat. Będzie bardzo ciężko, szczególnie po tak słabym meczu z Atlantą. Miało być ciężko także w sezonie 2010/11, a jak się skończyło wszyscy wiemy. Gdy gra się z takim zespołem jak Miami Heat musi być ciężko. Nadzieja umiera ostatnia.
Obie drużyny grają drugie spotkanie z rzędu. Obie drużyny przystępują do tego meczu w zupełnie innych nastrojach. Miami wygrało po jakże zaciętej końcówce z Chicago Bulls, a Nowy Orlean przegrał z Atlantą dość wyraźnie, ale wczoraj nie wychodziło absolutnie nic podopiecznym trenera Williams’a.
Nadzieja w Jarret’cie Jack’u. Nadzieja w tym, że zagra właśnie TEN mecz po raz kolejny, że zbuduje przewagę na pozycji PG. Teoretycznie przewagę ma także Emeka Okafor, ale jak wiemy, center wcale nie jest potrzebny Miami do dobrej gry, potrafią wygrywać i bez mocno obsadzonej pozycji numer pięć.
Czy wielka trójka zagra kolejny wielki mecz? Czy Hornets będą potrafili dotrzymać kroku w tym spotkaniu przez jakiś czas? Czy ławka Nowego Orleanu znów zaskoczy i wspomoże swoją grą podstawową piątkę? Na te pytania poznamy odpowiedź o 02.00 (wybaczcie, że tak krótko, ale nie mam wiele czasu…).