Zapowiedź: vs. New Jersey Nets

New Orleans Hornets to jedna z najgorszych drużyn w NBA. Trudno się jednak temu dziwić, skoro w podstawowej piątce występują trudne do wymówienia, zawiłe, a przede wszystkim nieznane nazwiska. Ale o tym wiemy nie od dziś. „Szerszenie”, z 10. zwycięstwami i 34. porażkami na koncie, wyjadą do New Jersey, gdzie skonfrontują  się z miejscowymi  Nets. 

New Jersey Nets legitymują się bilansem 15. zwycięstw i 30. porażek, więc niewiele lepiej niż „Szerszenie” z umownej stolicy Jazzu. Dysponują jednak tym, co Hornets mieli rok temu. Tak, porównuje D-willa do Chrisa Paula. Dochodzę również do wniosku, że „Siatki” są w bardzo podobnej sytuacji jak my przed rokiem. Z tą jednak różnicą, że oni biją się o Howarda, choć bardziej na miejscu będzie określenie „bili”, bo przecież trade deadline dobiegł już końca, a Dwight nadal je obiady na Florydzie. Dobra, dość gadania…Przejdźmy  do kwestii dostępności i absencji danych graczy.

Zacznijmy od najważniejszego.W meczu (z powodu kontuzji) najprawdopodobniej nie wystąpią dziś liderzy „Siatek”, czyli: Deron Williams, Jordan Farmar (już od dłuższego czasu w garniturze) i  Brook Lopez. W drużynie Hornets, na ławce zasiądą : Eric Gordon, Emeka Okafor, Carl Landry, Jason Smith. To stały team ławkowych kontuzjowanych,więc siły prawdopodobnie będą wyrównane,choć ciężko to stwierdzić.

Złą wiadomością dla Hornets jest fakt, że może zadebiutować dziś nowy nabytek Nets, czyli – Gerald Wallace. Świeży i głody gry, niski-skrzydłowy naszych dzisiejszych rywali to spore wzmocnienie. Pamiętajmy jednak też o tym, że New Jersey opuściło wczoraj, a w sumie opuścili: Shawne Williams, Mehmet Okur i pick w I rundzie Draftu 2012 zastrzeżony w Top3. Spokojnie, nie sięgajcie jeszcze po chusteczki. Na tej pozycji mamy przecież Trevora Arizę, który już nie raz udowadniał jakim jest doskonałym obrońcą. No zgoda, udowadniał tez, że w tym sezonie kompletnie nie idą mu końcówki, nie potrafi dobrze przymierzyć z dystansu i w ogóle po Arizie z Lakers nie ma już śladu… Tak czy inaczej, jeśli dawny zawodnik Portland zadebiutuje dziś przed nową publicznością, spodziewajmy się ciekawego pojedynku.

To tyle jeśli chodzi o rostery obu ekip. Wszystko jasne?

Czego obawiać powinni się dziś gracze z Luizjany? Czyli co oni mają, a my nie…

Przede wszystkim obwód. Anthony Morrow, notujący średnio na mecz blisko 13 punktów, znakomity strzelec, chwila nie uwagi i możemy stracić o 3-punkty więcej. Jest jeszcze MarShon Brooks, jeden (moim zdaniem) z najlepszych pierwszoroczniaków. Świadczą o tym zarówno statystyki, bo przecież nie łatwo zdobywać 13.4 punktów i zbierać 3.7 zbiórki na potyczkę, jak i zachowanie i gra bezpośrednio na boisku. Przyszłościowy i utalentowany, to się Nets udało!

Pod koszami czeka nas dzisiaj chyba najbardziej zaciekła walka. Kris Humphries, najbardziej nielubiany zawodnik w NBA, (każdy jeśli czyta tabloidy wie dlaczego) zmierzy się dziś z Chrisem Kamanem i Gustavo Ayonem. Humphries zbiera średnio blisko 11 razy piłkę z obręczy, dorzuca do tego jeszcze 13.4 punktów, solidnie. Podkoszowi Hornets będą mieli tej nocy ręce roboty, ale to chyba dobrze, w końcu za coś im się płaci. A no tak, jest jeszcze Shelden Williams, (świerszcze grają).

Reasumując. Z moich wstępnych obliczeń wynika, że spotkanie może być bardzo ciekawe. Pod nieobecność Williamsa, pole do popisu mieć będzie Jarrett Jack i Greivis Vasquez. Na tej pozycji szukajmy więc wygranego „match upu” nie podejrzewam bowiem, Sundiata Gaines o jakiś niesamowity skok formy. Chwila, czy jednak warto wygrać ten mecz? Szczerze? Nie mam pojęcia.

Mecz odbędzie się o godzinie 1:00 polskiego czasu. Let’s go Hornets.