New Orleans Hornets po pasmie 11. porażek z rzędu będą szukać szansy na przełamanie złej formy. Do miasta wrócił już Eric Gordon, który pierwszy raz od 3 miesięcy trenował na pełnych obrotach, a na parkiet ma wkrótce już wrócić również Jason Smith, który wypadł z gry na sześć spotkań z powodu kontuzji lewego ramienia. Już jutro o godzinie 1:00 „Szerszenie” spotkają się w Drugi Dzień Świąt z „Magikami” z Orlando w ich hali Amway Center.
Orlando Magic to przynajmniej dla mnie duże pozytywne zaskoczenie tego sezonu. Po odejściu z drużyny gwiazdora Dwighta Howarda do Los Angeles Lakers większość sądziła, że będą nowymi „Rysiami” sezonu 2011/2012 i będą na samym dnie ligi. Tak się jednak nie stało, a w praktycznie miesiąc mieli już więcej zwycięstw niż Bobcats przez cały ubiegły rok. Aktualnie legitymują się bilansem 12-15 i zajmują przyzwoite jak na ich możliwości 10. miejsce na Wschodzie i są zaledwie 1.5 meczu za PlayOffami. U siebie „Magicy” prezentują się bardzo dobrze. Są 7-7 i według danych statystycznych o wiele lepiej punktują i grają w obronie. Czego nie można powiedzieć o „Szerszeniach” na wyjeździe, którzy przegrali 11 z 13 możliwych spotkań poza Nowym Orleanem. Dla Hornets będzie to również szansa na czwartą wygraną z drużyną spoza konferencji Zachodniej.
Najciekawszy pojedynek
Gdyby Glen „Big Baby” Davis mógł dzisiaj zagrać to myślę, że najciekawszym starciem byłby pojedynek dwóch Davisów naprzeciwko siebie. Byłbym ciekawy jak Anthony Davis poradziłby sobie z tak „dużym” Glenem Davisem i czy po prostu dałby radę w pojedynkach siłowych, bowiem wielokrotnie przed przyjściem do NBA wypominano mu, że przy większych i masywniejszych zawodników od siebie będzie miał duże kłopoty. A kto jak kto, ale Glen Davis potrafi doskonale wykorzystać swoje warunki.
Ciekawie zapowiada się starcie Jameera Nelsona ze słabo ostatnio spisującym się Greivisem Vasquezem, który nie przypomina
aktualnie tego samego gracza którym był na początku tego sezonu. Nelson zdobywa na mecz średnio 12.2 punktów i dokłada do tego ponad 6.7 asyst na mecz. Wenezuelczyk statystycznie wygląda lepiej, bo zapisuje na swoim koncie średnio 12.6 punktów i 8.7 asyst. W ostatnich pojedynkach lepiej wypadał jednak Jameer, który znajdował luki w obronie Vasqueza co prowadziło do łatwych punktów po podaniach do Ayona, Vucevicia czy Davisa.
Ciekawie zapowiada się również starcie graczy na „dwójce”, a raczej bronienie tych zawodników, którzy grają po stronie Orlando. Jacque Vaughn ma tam do dyspozycji ściągniętego w wymianie z udziałem Howarda Aarona Afflalo, który oprócz 16.5 punktów, 3.9 zbiórek i 2.7 asyst na mecz jest uznawany za jednego z najlepszych obrońców na obwodzie. Zmiennikiem Afflalo jest super-rezerwowy J.J. Redick, który w każdej chwili może wejść i sieknąć kilka trójek na przywitanie. Jest trzecim najlepszym strzelcem w drużynie (za Davisem i Afflalo), bowiem zdobywa 14 punktów na mecz.
Zagrożenia
Przede wszystkim koszykówka jaką preferują „Magicy” to gra zespołowa. Praktycznie co druga akcja, która zakończy się punktami była po asyście. Orlando notują 22.6 asyst na mecz co jest piątym najlepszym wynikiem w lidze – zaraz po Miami, Clippers, Celtics i Spurs. Jest to więc najwyższa półka pod tym względem.
Orlando to również bardzo dobra defensywa, która wbrew pozorom nie pogorszyła się aż tak po odejściu Dwighta Howarda. Nasi jutrzejsi gospodarze mogą pochwalić się szóstą obroną w lidze ze współczynnikiem 92.24 traconych punktów na mecz (lepsi są tylko Nets, Clippers, Pacers, Bulls i Grizzlies). Potrafią też dobrze wykorzystywać swoje szanse w ataku, bowiem aż 45% rzutów kończy się punktami (13. wynik w lidze).
Klucze do zwycięstwa
Tutaj sprawa wygląda podobnie jak z innym meczami. Ograniczyć straty i dobrze chronić piłkę przed szybkimi rękoma graczy Magic. Obydwie drużyny lubią potracić sobie piłki więc może to być szansa dla „Szerszeni”, aby tym razem pokazać się pod tym względem z lepszej strony od przeciwnika. Szczególnie, że Orlando i New Orleans to odpowiednio 4. i 3. drużyna, która najgorzej prowadzi do tego, aby ich przeciwnicy tracili w starciach z nimi piłki.
Bardzo ważne to również jak najwięcej zbierać. Z 40.1 zbieranymi piłkami na mecz drużyna Monty’ego Williamsa zajmują daleką, bo 26. lokatę w lidze. Mamy bardzo dobrych zbierających, którzy nie wykorzystują w pełni swojego potencjału. Słaba postawa na tablicach jest również powodem tego, że Hornets powoli atakują co nie ułatwia im łatwych punktów.
Bronić, bronić i jeszcze raz bronić. Monty Williams to ponoć jeden z najlepszych młodych specjalistów od gry obronnej, mimo że tego ostatnio nie pokazywał. Drużyna Hornets ma w swoim składzie kilku dobrych obrońców, a szczególnie nasz frontcourt wygląda bardzo dobrze pod tym względem (Davis, Lopez, a nawet Lance Thomas) i powinni skupić się na tym, aby nie dopuścić do dużej ilości punktów z „pomalowanego”.
Nieobecni
Po stronie New Orleans Hornets nie wystąpi na 99% Jason Smith, który wraca do siebie na treningach po kontuzji ramienia. Monty wspominał o tym, że wróci w tym tygodniu, ale nie spodziewałbym tego aż tak szybko. Podobnie jest z Ericiem Gordonem, który wrócił do treningów, ale z jego powrotem powinniśmy jeszcze trochę poczekać, bowiem przy jego zdrowiu lepiej nie działać gwałtownie.
W drużynie z Orlando zabraknie dzisiaj Glena Davisa (ramię), Hedo Turkoglu (złamana ręka) oraz Ala Harringtona, który po kontuzji kolana zastanawia się również podobno nad zawieszeniem swojej kariery.
Wydarzenie dnia
Myślę, że powrót do Orlando silnego skrzydłowego Ryana Andersona, który spędził w drużynie „Magików” równe trzy lata, gdzie zdobył również swoją nagrodę dla zawodnika, który poczynił największe postępy. Aktualnie jest najlepszym strzelcem drużyny z Nowego Orleanu trafiając średnio na mecz 17.8 punktów na 44% skuteczności z gry oraz 40% zza łuku. Udowodnił również, że jest równie wartościowym graczem bez Howarda co z nim na parkiecie.
O swoim powrocie do Orlando powiedział krótko „Jestem bardzo szczęśliwy, że znów zobaczę swoich byłych kolegów z drużyny z którymi spędziłem dużo miłego czasu, ale jutro liczy się jedynie to, żeby skopać im tyłki”, mówił.
Przeciwko swojej byłej drużynie zagra również Gustavo Ayon, który to właśnie New Orleans Hornets zawdzięcza to, że znajduje się tu gdzie znajduje – w najlepszej lidze na świecie.
NEW ORLEANS HORNETS
PG – Vasquez; SG – Rivers; SF – Thomas; PF – Davis; C – Lopez
ORLANDO MAGIC
PG – Nelson; SG – Afflalo; SF – Harkless; PF – Ayon; C – Vucević