Dwie drużyny zamykające tabele konferencji zachodniej spotykają się w meczu, którego Nowy Orlean już nie potrzebuje. Nie stanie się już nic dobrego, więc można robić dobrą minę do złej gry i czekać na loterię draftu. Do Nowego Orleanu wraca Marcus Thornton i to będzie chyba najciekawszym aspektem spotkania.
Marcus Thornton, były zawodnik Hornets ma duży wpływ na postawę drużyny z Sacramento, którzy po jego powrocie wygrali dwa mecze z rzędu. Razem z Evans’em tworzą świetny duet na obwodzie, który będzie arcytrudno zatrzymać. Najciekawszą rzeczą jednak, łączącą te dwie drużyny to to, że nie wiadomo, co tak na prawdę z nimi się stanie po sezonie. Drużyna z Kalifornii już przed tym sezonem miała zmienić adres., a Hornets wciąż poszukują właściciela.
Carl Landry, były zawodnik Kings nie zagra w tym spotkaniu, gdyż nabawił się kontuzji kolana w meczu z Detroit. Czekamy więc, na tryumfalny powrót do składu Chris’a Kaman’a i zakontraktowanego na 10 dni Lance Thomas’a, który widniał już w rosterze na początku sezonu i nawet zaliczył debiut. Wiadomo też, że po raz kolejny nie zagra Jarret Jack, co jest bardzo niepokojące, bo z Gordon’em też zaczynało się niewinnie. Niejest pewne, czy zagra Jason Smith, więc wszyscy spodziewają się dużych minut Gustavo Ayon’a.
Sacramento gra pełnym składem, więc będzie bardzo ciężko. Jestem ciekaw kto szybciej wyleci za faule, Okafor czy Cousins. Ariza ma na przeciw siebie John’a Salmons’a, którego a) powinien wykluczyć z ofensywy i b) na którym powinien punktować, tak jak w poprzednim, świetnym meczu przeciwko Pistons. Możliwa jest opcja, że Ariza będzie wysłany na kogoś, z kim nie będą sobie radzili Summers i Belinelli. Obawiam się także dzisiejszego dnia o grę Nowego Orleanu z ławki, ale pożyjemy, zobaczymy.