New Orleans Pelicans na mecz z Toronto Raptors mieli wyjść już w pełnym i zdrowym składzie. Wielu zaskoczyła więc informacja podana tuż przed starciem, iż liderzy Pelikanów – Jrue Holiday i Anthony Davis – będą zmuszeni odpuścić kolejne spotkanie. Ostatnim razem podczas absencji dwójki tych graczy, Pelicans odnieśli druzgocącą porażkę i zostali ośmieszeni w Filadelfii. Nikt nie spodziewał się więc, że zespół z Nowego Orleanu będzie w stanie postawić tak ciężkie warunki w Kanadzie.
Trzeba przyznać, że cała rywalizacja stała na niskim poziomie. Wiele strat i fatalna skuteczność zarówno Raptors jak i Pelicans wręcz zniechęcały do oglądania. W pewnym momencie podopieczni Monty’ego Williamsa będą 2-12 z gry byli wciąż na prowadzeniu, a to wiele mówi o postawie Dinozaurów.
Pierwsza piątka Pellies walczyła z własnymi słabościami, więc przejąć grę musiał któryś z rezerwowych. Nieoczekiwanie tym kimś stał się Alexis Ajinca, który był najlepszym zawodnikiem drużyny w dzisiejszym meczu. Nie do zatrzymania w obronie i solidny w defensywie, świetnie zastępował słabiej dysponowanego Ryana Andersona i Omera Asika. Zespół z Luizjany do przerwy prowadził 50 – 38, głównie dzięki Francuzowi.
Do prawdziwego kryzysu doszło jednak w trzeciej kwarcie, gdzie kolejny raz Pelicans popełniali katastrofalne straty i pozwalali rywalom na bardzo łatwe punkty. Co ciekawe, Pels grali najsłabiej z Ryanem Andersonem na parkiecie, który był przeciwko Raptors -20. Zawodnicy z Północy przeprowadzili kapitalny run i po trzeciej kwarcie wygrywali 64 – 72, a przewaga z każdą minutą wydawać się można było, że będzie rosła.
Wówczas po rozum do głowy poszedł Monty Williams i doszedł do tego, że zespół wyśmienicie radzi sobie tej nocy na dwie wieże – z Omerem Asikiem i Alexisem Ajincą. Francuz punktował w trumnie, a Tyreke Evans raz po raz przebijał się przez obrońców Toronto.
W pewnym momencie Pelicans znów wyszli na prowadzenie, ale na parkiecie mieli dwóch rywali – Raptors oraz sędziów. Arbitrzy popełniali mnóstwo błędów, w 90% jednostronnych. W końcówce Evans zagrał akcję 2+1 po czym sędziowie gwizdnęli faul w ataku, czym mogli poważnie zaszkodzić przyjaznym i niemal przegrać im mecz. Na szczęście Tyreke zrehabilitował się rzucając game-winnera na 1.6 sekund przed końcem lobem ponad całą Kanadę.
Pellies przeżywali kryzys w tym meczu. Wiele rzeczy nie szło tak jak powinno, pierwsza piątka nie potrafiła odnaleźć skuteczności, a przy tak dużej stracie na przełomie trzeciej i czwartej kwarty wydawało się już, że do bilansu Pelikanów można śmiało przypisać kolejną porażkę, tym bardziej biorąc pod uwagę brak dwóch najważniejszych zawodników zespołu. Wtedy jednak ekipa Monty’ego Williamsa pokazała pazur, zaatakowała gospodarzy i wygrała spotkanie, które może wreszcie okazać się przełomową wobec – miejmy nadzieję – runu zwycięstw.
Alexis Ajinca zdobył 22 punkty oraz 6 zbiórek, Tyreke Evans zapisał na swoim koncie 26 „oczek” i 5 asyst.