Trzy spotkania. Tyle wynosiła zwycięska passa Pelikanów, dzięki której wreszcie po długim czekaniu nasza drużyna była na plusie. Dzisiejszej nocy passa ta została niestety przerwana przez Toronto Raptors. Pellies nie zagrali złego spotkania, a każdy zawodnik z wyjściowego składu zdobył więcej niż 10 punktów.
Raptors rozpoczęli to spotkanie minimalnie lepiej. Pellies jednak nie zamierzali odpuszczać i przez większość czasu nie pozwalali przeciwnikowi na zdobycie wyraźnej przewagi. Ta zostałajednak osiągnięta przez gospodarzy w 9 minucie, kiedy Raptors prowadzili 30-20. Pels szybko się podnieśli i z 10 punktów przewagi zrobiły się tylko 2.
Zaraz na początku drugiej kwarty Pels, po raz pierwszy w tym spotkaniu objęli prowadzenie. Trwało to tylko chwilę, bo gospodarze zaraz powrócili do stanu sprzed drugiej ćwiartki. Dalsza część wyglądała podobnie, ale to Raptors wygrywali po pierwszej połowie 66-60.
W trzeciej kwarcie gospodarze drugi raz w meczu wyraźnie się nam oddalili, lecz Pels zdążyli wyrównać i przed czwartą ćwiartką wszystko było możliwe.
Za sprawą trójki Dariusa Millera, Pels mieli punkt przewagi. Od tej pory to my byliśmy na prowadzeniu przez około 5 minut. Końcówka należała do Raptors, którzy ostatecznie wygrali wynikiem 122-118.
Tym razem najlepszym zawodnikiem nie był Davis, czy Cousins, a Jrue Holiday, który zdobył 34 punkty i 11 asyst.
Jeśli chodzi o Davisa, to możemy powiedzieć o małym rozczarowaniu. Jego dzisiejsza zdobycz to tylko 18 punktów i 7 zbiórek.
Gospodarzy do zwycięstwa poprowadził w głównej mierze DeRozan, który zanotował 33 punkty oraz 8 asyst.
W następnym meczu Pelicans zmierzą się z LA Clippers. Spotkanie w nocy z soboty na niedzielę.