Po dzisiejszej nocy można jasno stwierdzić, że mecze z Timberwolves nie za bardzo nam leżą. Niecały miesiąc temu nasza drużyna uległa Wilkom 98:104. Dziś nie udało się zrewanżować za to spotkanie i Pelicans ponownie ulegli Minnesocie, przegrywając 102-120. Była to druga porażka z rzędu naszego zespołu.
Mecz zaczął się dla nas nieźle, bo od wyniku 10-2. Przez długi czas goście nie umieli złapać z nami kontaktu. Udało im się to po 9 minutach gry, kiedy Gorgui Dieng wykorzystał oba rzuty osobiste. Pellies jednak nie chcieli oddać prowadzenia i mimo, że na minutę przed końcem Wilki doprowadziły do remisu to Pels wygrali pierwszą kwartę 29-28.
Druga kwarta lepiej zaczęła się dla gości, którzy szybko wyszli na prowadzenie. Pelicans cały czas mieli szanse na dogonienie rywala, jednak na 4 minuty przed końcem połowy, Anthony Davis musiał opuścić boisko. Powodem nie była kontuzja, a podwójny faul techniczny. W przypadku Davisa taka sytuacja zdarzyła się dopiero pierwszy raz. Po tym zdarzeniu Pels nie umieli się otrząsnąć, co pozwoliło jeszcze bardziej oddalić się T-Wolves.
Pels już do końca spotkania się nie podnieśli. W trzeciej kwarcie zdobyliśmy 27 punktów, czyli 4 mniej niż przeciwnicy, natomiast w czwartej kwarcie ta różnica wynosiła 1 punkt. Ostatecznie spotkanie zakończyło się 18-punktowym prowadzeniem Timberwolves.
W naszym zespole najlepiej wyglądał dziś Jrue Holiday, notując 27 punktów i 5 asyst.
Kolejne spotkanie już jutro w nocy. Pellies zagrają tym razem z Utah Jazz.