Game #63: Przełamanie

Tak jest! Po kilku przegranych spotkaniach z Cousinsem w składzie, wreszcie udało się wygrać. Nie liczę tutaj meczu z Pistons, gdyż wtedy akurat DMC nie grał. Duet dwóch najlepszych podkoszowych w lidze, zdobył dziś łącznie 57 punktów. Nie obyło się oczywiście bez zejścia Boogie’go z boiska za 6 faul, jednak miało to miejsce na 2 minuty przed końcem spotkania.

W ostatnich spotkaniach, w których Cousins występował, mieliśmy taką sytuację, że tylko dwójka zawodników niosła na swoich barkach drużynę. Chodzi tutaj o DMC i Holidaya, kiedy jeden zdobywał dużą ilość punktów, drugi nie grał najlepiej i zawsze brakowało tego zawodnika. Dzisiaj cała trójka zagrała bardzo dobrze i jaki mamy tego rezultat? Zwycięstwo Pelicans…

Spotkanie nie zaczęło się zbyt ciekawie. Przez ponad minutę, oba zespoły pudłowały swoje rzuty. Pierwsze punkty zdobył Brandon Ingram.  Pelicans musieli jeszcze trochę poczekać na swoje pierwsze celne rzuty i po kilkudziesięciu sekundach wreszcie wpadł. Dokonał tego Jrue Holiday, trafiając swój drugi osobisty. Wtedy ponownie obie ekipy się zablokowały i tak po 3 minutach gry, wynik wynosił 1-3. Dopiero po tym jak Cousins zdobył punkty, trafiając trójkę, gra się rozkręciła. Przez większość pierwszej kwarty toczyła się wyrównanie, lecz w ciągu ostatnich 2 minut, Pellies uciekli na kilka punktów, wygrywając 26-20.

Po wyjściu na drugą kwartę, Lakers zaczęli odrabiać straty. Już po 3 minutach udało im się wyjść na prowadzenie, a Pels stali przez ten czas w miejscu. Gospodarze odskoczyli nam na kilka punktów i teraz to my musieliśmy gonić rywala. W połowie drugiej ćwiartki, udało nam się zbliżyć na 1 punkt, lecz Lakersi ponownie nam uciekli. Druga kwarta zakończyła się wynikiem 55-59.

Po pierwszej połowie, Pelikany znajdowały się w takiej sytuacji jak Lakers przed drugą kwartą. Pellies do remisu doprowadzili po 5 minutach. Lakers próbowali jeszcze odskoczyć, jednak to Pelikany były lepszą drużyną. Po kilku minutach, nasza przewaga wynosiła już 11 punktów. Ostatecznie trzecią kwartę wygraliśmy 83-73.

Na czwartą kwartę Pels wyszli z 10-punktową przewagę, co mogło wnieść trochę spokoju. Na początku wydawało się, że zwycięstwo mamy już w garści, kiedy Pellies powiększyli swoją przewagę do 14 punktów. W ciągu ostatnich 5 minut, Lakersi zaczęli niebezpiecznie się do nas zbliżać, a na 2 minuty przed końcem mieli do nas tylko punkt straty. Mało tego, za moment na tablicy widniał remis!!! Dzisiaj jednak daliśmy radę w końcówce. Za sprawą celnego rzutu Davisa, uciekliśmy na 2 punkty. Później rzut za 3 trafił Jrue Holiday. Lakers zaczęli wtedy faulować, z nadzieją, że jeszcze doprowadzą chociaż do remisu. Mogłoby się im to udać, ponieważ Pels z ostatnich 6 osobistych, rzucili tylko 3. To jednak wystarczyło i NOLA wygrali to spotkanie wynikiem 105-97.

W naszej drużynie najlepiej zagrał Anthony Davis. Zanotował dzisiaj 31 punktów, 9 zbiórek i 3 bloki, w ciągu 36 minut gry.

DeMarcus Cousins zdobył 26 punktów, dokładając do tego 15 zbiórek (i 6 fauli). Warto wspomnieć, że w drugiej kwarcie, Boogie osiągnął 10 000 punktów w swojej karierze. Dokonał tego trafiając dwa rzuty osobiste.

Bardzo dobre spotkanie zanotował także Jrue Holiday, który zakończył mecz z 20 punktami, 12 asystami i 5 zbiórkami.

W drużynie gospodarzy najwięcej punktów, bo 19, zdobył Nick Young. Do tego dwóch zawodników miało po 16 punktów, a byli to D’Angelo Russell i Brandon Ingram.

Następne spotkanie Pellies rozegrają już dzisiejszej nocy, o godzinie 3:00. Przeciwnikiem będzie tym razem Utah Jazz.