Game #64: Świetny debiut Crawford’a, porażka z Jazz

To, że Pelicans mają problem z wymagającymi rywalami, wiadomo nie od dziś. Mecz z Utah Jazz po raz kolejny to potwierdził. Znowu zresztą przegraliśmy z dobrym zespołem tylko kilkoma punktami. Jazz zagrali bardzo dobrze w obronie, Cousins oraz Davis byli bacznie pilnowani przez obrońców gospodarzy, przez co nieraz musieli oddawać rzuty z trudnych pozycji.

Po poprzednim dobrym meczu Holiday’a, przyszedł czas na słaby. W ciągu 23 minut zdobył tylko 4 punkty, trafiając tylko 1 rzut na 9. Można u niego zaobserwować taką tendencję, że jednym dobrym spotkaniu, w następnym idzie mu kiepsko.

Pierwsza kwarta była najsłabsza. Jazz bardzo szybko zdołali nam uciec. Kiedy już zbliżyliśmy się trochę do rywala, mogło się wydawać, że sytuację uda się opanować. Niestety Jazz uciekli nam jeszcze bardziej, a Pelicans zablokowali się na 14 punktach, pozwalając gospodarzom zdobyć ich aż 29.

Już na samym początku nie wyglądało to dla nas ciekawie. Do odrobienia mieliśmy aż 15 punktów. Mniej więcej od 3 minuty zaczęliśmy się do rywala stopniowo przybliżać i tak też w połowie drugiej ćwiartki, przewaga rywali wynosiła już tylko 9 punktów. Taka przewaga utrzymała się do końca pierwszej połowy, po której wynik wynosił 34-43.

Trzecią kwartę, Pelicans zaczęli od celnego rzutu Davisa. W odpowiedzi Joe Ingles trafił trójkę i przewaga Jazzmanów powiększyła się o jeden punkt. Przez następne 3 minuty, obie drużyny pudłowały swoje rzuty, dopiero po trafionym rzucie Thompsona zza łuku, wszystko wróciło do normy. W dalszej części sytuacja wyglądała tak, że kiedy doganialiśmy przeciwnika, on ponownie nam odskakiwał i tak trzecia kwarta zakończyła się wynikiem 52-61.

W czwartej kwarcie Pellies ponownie podjęli próbę dogonienia gospodarzy. W odróżnieniu do poprzednich sytuacji, tutaj było naprawdę blisko. Na 6 minut przed końcem, strata wynosiła tylko 5 punktów, a po minucie już 4. Niestety, kiedy do końcowej syreny pozostały tylko 2 minuty, Jazz znowu odskoczyli na 10 punktów. Trójka Crafworda, na 14 sekund przed końcem, dała jeszcze jakieś nadzieje, ale dwa wykorzystane rzuty osobiste Hood’a, je rozwiały. Spotkanie zakończyło się wynikiem 83-88.

Najlepszym zawodnikiem w całym spotkaniu był Gordon Hayward, który zdobył 23 punkty i 7 zbiórek.

W naszej drużynie najlepiej spisał się Jordan Crawford. W swoim debiucie zagrał 20 minut, w ciągu których zdobył 19 punktów (8/15).

Anthony Davis zdobył 20 punktów i 12 zbiórek, natomiast DeMarcus Cousins 15 punktów i 8 zbiórek.

W następnym spotkaniu Pellies zmierzą się z Toronto Raptors. Mecz jutro w nocy, o godzinie 2:00.