New Orleans Pelicans rozegrali drugie spotkanie w dwie noce i było jasne, że aby wygrać z tak dobrą drużyną, jak Indiana Pacers – Pels będą potrzebować ogromnego zaangażowania i nieustępliwości do ostatnich sekund. To właśnie te dwie cechy dały Pelikanom w dzisiejszym meczu zwycięstwo 96 – 92.
Spotkanie z Pacers nie należało do łatwych. Obie ekipy przed starciem legitymowały się tym samym bilansem, z tą różnicą, iż gracze z Indianapolis mieli więcej czasu na przygotowanie i odpoczynek. Drużyny walczyły ze sobą łeb w łeb do ostatnich sekund, ale kolejny raz to Anthony Davis i spółka dali radę doprowadzić do zwycięstwa w decydującym momencie. Pelicans kontynuują swoją świetną serię w crunch-time.
Ostatnią kwartę Pellies wygrali 29 – 23. X-Factorem w tej części spotkania okazał się być Nikola Mirotić, który trafił dwie trójki z rzędu. Do tego momentu rozgrywał fatalny mecz i był 0-7 z dystansu. Anthony Davis dokończył dzieła trafiając cholernie ciężki rzut z odejścia na półdystansie.
Do gry po 1-meczowej absencji związanej z chorobą powrócił Jrue Holiday, ale widać było w jego grze duży dyskomfort. Miał 10 punktów i 5 asyst, ale jego obrona na Victorze Oladipo okazała się bardzo cenna – All-Star zdobył 21 punktów dla Pacers.
Kluczowym graczem dla Pellies był natomiast E’Twaun Moore, który zwłaszcza w pierwszej połowie utrzymywał zespół w grze. Miał 23 punkty, na świetnej 10-15 skuteczności z gry. Anthony Davis zagrał na poziomie 28 punktów, 13 zbiórek i 5 bloków.
Nikola Mirotić zdobył 15 punktów z ławki, a kolejny dobry występ zaliczył również Cheick Diallo, który zaczyna pełnić bardzo ważną rolę jako rezerwowy – dzisiaj 9 punktów i 10 zbiórek.
Bardzo cenna do odnotowania jest obrona Pelicans, którzy zdołali zatrzymać swoich rywali na tragicznej, 36% skuteczności z gry.
Pelicans będą kontynuować swoją morderczą serię 3 spotkań w 3 noce i podejmą dzisiaj we własnej hali Los Angeles Lakers. Zwycięstwo nad Jeziorowcami może znacznie przybliżyć Pelikany do bycia pewnym wejścia do Playoffs.