Zwycięstwo z Philadelphia 76ers w tym sezonie to zwyczajny obowiązek, coś co powinna dokonać niemal każda ekipa w lidze. New Orleans Pelicans osłabieni brakiem Jrue Holidaya i Anthony’ego Davisa nie potrafili poradzić sobie z rywalami niczym z D-League i odnieśli druzgocącą porażkę 81 – 96.
Zawiódł dziś cały zespół. Pierwsza piątka rozegrała dzisiaj sporo minut na parkiecie, a w sumie rozdała zaledwie 10 asyst i popełniła 14 strat. Zawodnicy Bretta Browna byli dzisiaj także o klasę lepszą drużyną w defensywie, gdzie nie do przejścia wydawał się m.in. Nerlens Noel (5 bloków). Pelicans nie mieli natomiast żadnej odpowiedzi w pomalowanym – ogrywany był Omer Asik, fatalną defensywę grał też Ryan Anderson, a na obwodzie obrońcy popełniali mnóstwo strat. Nikt nie potrafił się też zrewanżować po atakowanej stronie boiska, gdzie Pellies przeżywali okropny kryzys – 38% z gry.
„Zagraliśmy po prostu złą koszykówkę. Wszystkie małe rzeczy, które zawsze chcemy uniknąć, pojawiły się dzisiaj w naszej grze. Tracenie piłki, brak gry zespołowej, brak walki. To bardzo proste” – mówił po meczu Monty Williams.
Najlepszym zawodnikiem New Orleans Pelicans był Alexis Ajinca, co jest wystarczającym dowodem na to, jak kiepsko zagrali czołowi zawodnicy. Francuz zastąpił w pewnym momencie fatalnie grającego po obu stronach Omera Asika i zapisał na swoim koncie w 25 minut 16 punktów i 14 zbiórek.
Na plus zagrał też Jimmer Fredette – 13 punktów, 5 asyst, 2 zbiórki.
Eric Gordon miał 16 „oczek” po oddanych 16 rzutach, dodając do tego 3 asysty i 6 zbiórek. Tyreke Evans zawiódł mnie najbardziej. Pod nieobecność Jrue i Anthony’ego powinien stać się liderem i poprowadzić zespół za sobą do zwycięstwa, tak się jednak nie stała, a sam Reke zakończył mecz z 8 punktami, 6 asystami i 7 stratami. Ryan Anderson miał 8 punktów po 11 rzutach.
Dla Sixers najlepiej zagrał duet Michael Carter Williams (22 pkt, 7 ast, 6 zb) i Nerlens Noel (17 pkt, 11 zb, 5 blk).
Parodia, odcinek 674.