Pelicans 95 – 92 Grizzlies

http://static.foxsports.com/content/fscom/img/2013/11/06/110613-NBA-GRIZZLIES-PELICANS-RANDOLPH-DAVIS-DC-PI_20131106235255189_660_320.JPGNew Orleans Pelicans przerwali fatalną serię 8 porażek z rzędu w wyjątkowy dzień Martina Luthera Kinga w Memphis. Głównie za sprawą fenomenalnego występu Anthony’ego Davisa, Pelikany wygrały z Niedźwiadkami w ich własnej hali 95 – 92 po zaciętej końcówce.

Spotkanie rozgrywane w Memphis nieznacznie lepiej zaczęli Pelicans, którzy po dwóch „trójkach” z rzędu Briana Robertsa wysunęli się na małe prowadzenie. Po stronie Grizzlies bardzo dobrze słabą obronę drużyny Monty’ego Williamsa wykorzystywał Courtney Lee, który trafił szybkie dwa jumpery. Pellies nieźle prowadził też Eric Gordon – zdobywając 7 punktów wyprowadził swoją ekipę na 6-punktowe prowadzenie.

Grizzlies przez kilka minut mieli poważne problemy w ofensywie. 24 sekundy na zegarze wydawało się dla Niedźwiadków zdecydowanie za mało, co przekładało się na straty i łatwe punkty rywali, którzy dostali powiewu świeżości wraz z pojawieniem się na parkiecie Tyreke’a Evansa i Alexisa Ajinci. Gospodarze potrzebowali jednak kilka sekund aby zniwelować stratę z 9 punktów do zaledwie 3. Ostatecznie to jednak Pels utrzymali przewagę i po pierwszej kwarcie wygrywali 25 – 20. Ciekawy występ szykował się u Lee, który miał już 10 punktów będąc 4-4 z gry (2-2 za trzy).

Na drugą kwartę zespół z Nowego Orleanu wybiegł w zupełnie rezerwowej piątce. Do ciekawostek należy, że przez przeróżnego rodzaju kontuzje Monty Williams miał tej nocy do wykorzystania zaledwie 10 podopiecznych. W dwie minuty wysunęli jednak swój zespół raz kolejny na 9 punktów przewagi po punktach Ajinci i Evansa.

Ogromne problemy z Anthonym Davisem miał Zach Randolph, który w pewnym momencie był 0-5 z gry i zupełnie nie potrafił uwolnić się od młodego skrzydłowego Pelikanów. Swoje pierwsze punkty zdobył pod koniec drugiej kwarty po zbiórce ofensywnej, gdy Davis odszedł na moment od obręczy broniąc Prince’a.

Po punktach Tayshauna i Courtney’a, Grizzlies wyszli na szybkie 2-punktowe prowadzenie. Fatalna obrona Pelicans pozwalała na łatwe rzuty z dystansu i run 14-0.

Pierwsze 24 minuty zakończyły się jednak wynikiem korzystnym dla przyjezdnych 41 – 40 po celnej „trójce” Briana Robertsa, który liderował w swojej ekipie pod względem punktów – 11 (3-3 za trzy). Po drugiej stronie 13 „oczek” miał Courtney Lee.

W drugą połowę obydwie drużyny weszły bardzo równo i żadna nie potrafiła wypracować sobie większej przewagi. Po stronie Pelicans niemal w każdym aspekcie gry wyróżniał się Anthony Davis, a Grizzlies grali zespołową koszykówkę.

Znakomity finish w trzeciej kwarcie zaprezentował przed własną publicznością Zach Randolph. Doświadczony skrzydłowy Niedźwiadków niesamowicie walczył na ofensywnej tablicy i zbierał piłki po swoich kolegach, co przemieniał w bardzo łatwe punkty. Defensywa Pelicans nie potrafiła go w żadnym wypadku powstrzymać. Z-Bo zdobył aż 15 punktów w samej trzeciej ćwiartce, ale po drugiej stronie Anthony Davis dokonał dokładnie tego samego i Grizzlies wygrywali zaledwie 69 – 68.

Pierwsze cztery minuty czwartej kwarty to pojedynek rezerwowych, który tym razem wyszedł na remis. Kluczowe okazały się więc ostatnie 8 minut spotkania, gdzie obaj trenerzy powoli wprowadzali już do gry swoich najlepszych zawodników.

New Orleans Pelicans wykorzystali w pewnym momencie rozkojarzenie zawodników Memphis Grizzlies, którzy bardziej skupili się na rozmowach i kłótni z sędziami niż na samym spotkaniu (swoją drogą mimo wszystko prawidłowo – arbitrzy nie odgwizdali kroków Tyreke’a czy źle przyznali aut dla Pels). Tym samym po punktach Evansa, Gordona i Riversa zespół z Luizjany wyszedł na prowadzenie 85 – 76.

Grizzlies postanowili jednak przycisnąć Pelicans do muru i dzięki bardzo dobrej defensywie i spokojnej ofensywie udało się zniwelować nieco straty i wciąż być w grze w końcówce spotkania. Monty Williams musiał poprosić o czas na żądanie. Ważne punkty zdobył Marc Gasol, ale z półdystansu zrewanżował się Anthony Davis i po penetracji Tyreke Evans.

Na 1:30 minut przed końcem Grizzlies po celnych rzutach wolnych Lee i Conley’a przegrywali już jednak tylko 91 – 89. NOP na 4 punkty prowadzenia wyprowadził floaterem Tyreke Evans, a kilka sekund później dokładnie taką samą zagrywką odpłacił się Courtney Lee. Niecała minuta do końca i wciąż mecz w zasięgu jednego posiadania.

Tyreke Evans przeciągnął 24 sekundy do samego końca i odegrał piłkę do Anthony’ego Davisa, który równo z syreną trafił z półdystansu wyprowadzając zespół kolejny raz na +4. Memphis Grizzlies postanowili zagrać ryzykownie, ale bardzo mądrze rzutem zza łuku. Spudłował jednak Mike Conley, ale w walce o zbiórkę Marca Gasola faulował Eric Gordon i Hiszpan wylądował na linii rzutów wolnych, skąd był trafił tylko 1 rzut.

Pelicans +3, 21 sekund do końca, 15 sekund na akcję. Grizzlies aby wygrać potrzebowali zatrzymać następną akcję Pelikanów i… udało się. Niedźwiadki nie potrafiły jednak dobrze zastawić zbiórki i piłkę w swoje ręce dostał Eric Gordon, co ostatecznie zakończyło spotkanie w Memphis wygrane przez Pellies 95 – 92.

Anthony Davis zakończył mecz z 27 punktami, 10 zbiórkami, 2 asystami, 4 przechwytami i 4 blokami. All-Star?

Tyreke Evans 15 punktów i 7 asyst, Alexis Ajinca 10 punktów i 6 zbiórek, Austin Rivers 9 punktów, 3 asysty, 3 przechwyty (+ bardzo dobra obrona na Conley’u), Brian Roberts 13 punktów, Eric Gordon 12 „oczek”.

Zach Randolph po stronie Grizzlies popisał się fenomenalnym występem na poziomie 23 punktów i 20 zbiórek.