Tego meczu nie mogliśmy oglądać, nie był on transmitowany i ciężko wyciągnąć nam, kibicom, jakiekolwiek wnioski. Jedyne na co możemy spojrzeć to składy w jakich wybiegły drużyny dzięki boxscore. Wobec kontuzji wysokich graczy – Omera Asika i Alexisa Ajincy – głównym wątkiem przed meczem była piątka z jaką Pelicans Alvina Gentry’ego powinni wyjść na parkiet w Jacksonville. Trener Pelikanów póki co wypróbował wersję bez fajerwerków.
Drużyna z Nowego Orleanu w miejsce czołowych centrów wprowadziła Kendricka Perkinsa obok Anthony’ego Davisa. Większość liczyła na przesunięcie Davisa na pozycję środkowego i ustawienie obok niego Ryana Andersona. Perkins prawdopodobnie nie zdał do końca egzaminu jako starter, ale jakie wnioski wyciągnie Gentry, tego dowiemy się praktycznie dopiero na starcie rozgrywek.
Pelicans nie wygrali spotkania z Atlanta Hawks, ale wynik nie ma tutaj praktycznie żadnego znaczenia. To czego oczekiwał Gentry od swoich podopiecznych przed meczem to +20 asyst i duży ruch piłką. Pelikany osiągnęły niezadowalający wynik 15 kluczowych podań i na tym zapewne drużyna będzie chciała się skupić na następnym treningu.
Ze strony statystyk, Jrue Holiday znów zrobił swoje w ograniczonym czasie gry. W 10 minut zdobył miał 7 punktów. Tyreke w swoim pierwszym meczu w sezonie zdobył 17 „oczek” w 24 minuty. Debiut zaliczył też Alonzo Gee – 9 punktów, 5 zbiórek i 2 asysty.
Największa sprawa to jednak Anthony Davis i jego 20 punktów i 5 zbiórek w 25 minut. Najważniejsze w tym to jednak jego 2 trójki trafione na 3 próby. I to robi ogromne wrażenie.
Kolejne spotkanie w poniedziałek z Chicago Bulls.