Jordan Crawford przebył długą drogę, aby dostać poważny kontrakt w NBA i znów wywalczyć sobie zaufanie. Kilkakrotnie wymieniany, a w ostatnich latach tułający się pomiędzy Chinami a D-League. Sam zawodnik w jednej z ostatnich rozmów stwierdził, że to był dla niego cholernie ciężki okres, ale starał się wyciągnąć z tego wnioski i stać się lepszym zawodnikiem. Cóż, udało się – w New Orleans Pelicans.
Pelikany postanowili dać Jordanowi szansę i podpisać go na 10-dniową umowę. Jak się okazało, w ostatnich meczach był on momentami najlepszym zawodnikiem na parkiecie, a z najgorszej ławki w NBA – Pelicans wskoczyli z nim w składzie do top10.
28-letni Crawford w 5 spotkaniach ani razu nie rzucił mniej niż 10 punktów. Średnio zapisywał na swoim koncie 14.2 punktu, 3.2 asysty oraz 1.8 zbiórki. Co jednak najważniejsze – był maszyną z dystansu. 51% z gry i 52% za trzy. W sumie w tych 5 meczach trafiał zza łuku aż 14-krotnie.
I udało się. Pelicans potrzebowali scorera i gościa rozciągającego obronę przeciwników, a Jordan Crawford potrzebował kontraktu, który zagwarantuje mu grę w NBA. Klub i gracz podpisali 2-letni kontrakt (koniec aktualnego + następny). Początkowo miała być to druga umowa na 10 dni, ale doszło ostatecznie do znacznie poważniejszego porozumienia.
Wciąż nieznane są szczegóły, ale najprawdopodobniej nie będzie to w pełni gwarantowany kontrakt, a jego suma to okolice minimum dla weterana.